Panika na brytyjskiej plaży. Z morza wyłoniła się płetwa
Dowcipnisiowi z Devon w Wielkiej Brytanii udał się niewybredny żart. Zdołał wyprowadzić w pole uczestników morskiej wycieczki. Najbardziej przerażony był opiekun szkolnej grupy, która wybrała się w rejs u wybrzeża Torquay. Z morza wyłoniła się płetwa, która mogła przyprawić o palpitację serca.
Do chwilowej paniki doszło na pokładzie wycieczkowej łódki około 300 metrów od brzegu w nadmorskim hrabstwie Devon, na kanale La Manche u południowych wybrzeży Anglii. Nauczyciel, który był z grupą dzieci na morskim safari, nagle zauważył na horyzoncie specyficzny trójkąt unoszący się na wodzie.
Natychmiast powiedział kapitanowi łodzi, Robowi Hughesowi z Devon Sea Safari. Doświadczony żeglarz potraktował uwagę pedagoga poważnie i rozpoczął obserwację horyzontu przez lornetkę.
Jak relacjonuje "The Telegraph", żeglarz podejrzewał, że to jakieś żarty, ale wolał się upewnić. Stwierdził, że wielka płetwa, przypominająca rekinią, jest nieruchoma. Śmiało podpłynął i wyciągnął z wody... atrapę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjanci z Polski w Chorwacji. "Przyjeżdżamy pomagać turystom"
Jak komentuje gazeta, to jakiś prankster zabawił się kosztem plażowiczów. Kapitan Hughes twierdzi, że żart anonimowej osoby mógł zaszkodzić miejscom turystycznym, które "już borykają się z problemami".
Ktoś zadał sobie wiele trudu, aby wyrzeźbić kształt charakterystycznej płetwy grzbietowej z utwardzonej pianki izolacyjnej. Swoje dzieło wykończył, malując przedmiot na ciemnoszary kolor. Następnie przymocowali je do drewnianego krzyżaka z obciążnikiem na dole, który utrzymywał płetwę na powierzchni.
Żart jak z filmu "Szczęki". Panika na brytyjskiej plaży
Żart przypominał fabułę filmu "Szczęki" z 1975 roku, kiedy dwóch chłopców konstruuje podobną domowej roboty płetwę żarłacza białego. Jeden z nich przywiązuje przedmiot do swoich pleców i straszy pływaków z Amity Island.
- Zrobiłem kilka zdjęć na wypadek, gdyby to była jakaś ryba i zniknęła. Zapewniam jednak, że nigdy nie znaleziono żadnych dowodów na obecność tego morskiego drapieżnika w okolicach Devon. Żart uważam za nieśmieszny nie tylko z uwagi na skutki, jakie mógł mieć dla naszego turystycznego biznesu. To przecież także niepotrzebne zaśmiecanie wód - powiedział "The Telegraph" kapitan Hughes.