"Pamiętam strach i bezsilność". Wspomnienia z 11 września
- To, co pamiętam z tamtego dnia, to strach i bezsilność - powiedział prezydent Włoch Giorgio Napolitano w 10 rocznicę zamachów w USA . Napolitano 10 lat temu był eurodeputowanym i przebywał w Brukseli. Otrzymał, jak wspomniał, zakaz opuszczania pokoju hotelowego, ponieważ ze względów bezpieczeństwa ewakuowano siedzibę Parlamentu Europejskiego.
W wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI Napolitano powiedział, że konsekwencją 11 września było przede wszystkim uświadomienie sobie przez wspólnotę międzynarodową istnienia niebywałych zagrożeń i wyzwań; zrozumiano dobrze, że nie dotyczyły one tylko Stanów Zjednoczonych.
- To, co było efektem nieprzewidzianym przez tych, którzy wydali rozkaz ataku na World Trade Center, było zbliżenie członków wspólnoty międzynarodowej, począwszy od państw bardzo różnych i niesprzymierzonych między sobą - stwierdził włoski prezydent. - Stany Zjednoczone, państwa Unii Europejskiej, Rosja i Chiny zrozumiały, że muszą razem stawić czoła wspólnemu wrogowi - dodał Napolitano.
- Nieuchronna była natychmiastowa reakcja, próba uderzenia w centralę międzynarodowego terroryzmu, który zagnieździł się w Afganistanie - powiedział Giorgio Napolitano.
- Fundamentalne znaczenie miało zrozumienie, że nie można, przede wszystkim na Zachodzie, w Ameryce i Europie, ulec temu, do czego dążyła Al-Kaida, a co mogło być starciem cywilizacji. Nie można było mylić ataku terrorystycznego ani z religią muzułmańską, ani z kulturą islamską - oświadczył prezydent Włoch.
- To, co pamiętam z tamtego dnia, to strach i bezsilność - przyznał Napolitano, który 10 lat temu był eurodeputowanym i przebywał w Brukseli. Otrzymał, jak wspomniał, zakaz opuszczania pokoju hotelowego, ponieważ ze względów bezpieczeństwa ewakuowano siedzibę Parlamentu Europejskiego.
- Naprawdę łatwo było wtedy sobie wyobrazić, że niemal jednocześnie z Ameryką zostanie zaatakowana także Europa, w jej pulsującym centrum Wspólnoty Europejskiej - powiedział włoski prezydent.