Palikot zapalił w sejmie i wygrał - Kopacz przegrała
Warszawska prokuratura rejonowa odmówiła wszczęcia dochodzenia wobec Janusza Palikota w sprawie podejrzenia "promocji lub reklamy" środków odurzających - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Monika Lewandowska.
Miesiąc temu Palikot zapalił w jednym z sejmowych pokoi kadzidełko o zapachu marihuany. Wcześniej polityk zapowiadał, że zapali jointa w pokoju sejmowym. Szef kancelarii sejmu złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, a marszałek sejmu Ewa Kopacz poinformowała o sprawie telefonicznie prokuratora generalnego.
- Powodem odmowy był brak znamion czynu zabronionego; w ocenie prokuratora celem działań Palikota nie była promocja środków odurzających tylko chęć zainteresowania mediów proponowanym projektem ustawy dotyczącym zmian w przepisach o przeciwdziałaniu narkomanii - powiedziała prok. Lewandowska.
Postępowanie sprawdzające w tej sprawie wszczęte zostało 20 stycznia. Za promocję lub reklamę narkotyków grozi grzywna, ograniczenie wolności albo kara do roku więzienia. Prokuratura oceniała, czy mogło dojść do takiego przestępstwa, ściganego na podstawie Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Prokurator dodała, że decyzja w sprawie odmowy dochodzenia jest nieprawomocna i Kancelarii Sejmu przysługuje jeszcze zażalenie.
Przed zapaleniem kadzidełka posłowie Ruchu Palikota podczas konferencji zaprezentowali projekt zmian w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, który miałby m.in. zobowiązać ministra sprawiedliwości do tego, by w porozumieniu z ministrem zdrowia precyzyjnie określił, co oznacza zawarte w art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii określenie: nieznaczna ilość narkotyku.
Wedle obowiązujących obecnie przepisów prokurator lub sąd - w ściśle określonych okolicznościach - mogą podjąć decyzję o odstąpieniu od ścigania za posiadanie niewielkich ilości narkotyków. Warunkiem jest, że dana osoba posiada niewielką ilość narkotyku na własny użytek i że stwierdzona zostanie niska szkodliwość społeczna czynu.
Kopacz po złożeniu przez kancelarię sejmu zawiadomienia do prokuratury mówiła, że jako marszałek sejmu "została postawiona w sytuacji, która nigdy nie powinna zdarzyć się w polskim sejmie". - Otóż poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zapowiedział łamanie prawa na terenie sejmu. Być może dla pana posła to tylko promocja czy happening, ale dla mnie, marszałka sejmu, to konieczność podjęcia działań, które będą zmierzać do tego, aby powiedzieć obywatelom, że to jest państwo prawa - zaznaczała.