Pakt przeciwko marszałkowi? Prof. Tomasz Grodzki może stracić funkcję. "Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu"
Według nieoficjalnych informacji krążących w parlamentarnych kuluarach obecna kadencja może być ostatnią, w której prof. Tomasz Grodzki pełni funkcję marszałka Senatu. W rozmowie z Wirtualną Polską marszałek dystansuje się od tych doniesień, podkreśla wagę wyborczego zwycięstwa z PiS, ale także wyraża gotowość do dalszej pracy na obecnym stanowisku.
W tym tygodniu liderzy największych partii opozycyjnych ogłosili tzw. pakt senacki. - To naprawdę bardzo ważny dzień - podkreślał Donald Tusk.
Nasi rozmówcy z opozycji mówili tak: - Balon w końcu pękł, potrzebowaliśmy tego.
Cztery lata temu dzięki paktowi - wówczas zainicjowanemu przez ówczesnego szefa PO Grzegorza Schetynę - udało się odbić Senat z rąk PiS. W tym roku opozycja chce to powtórzyć i utrzymać władzę w izbie wyższej.
Plan jest prosty: cztery najważniejsze partie opozycji (KO, PSL, Polska 2050 i Lewica) wystawiają wspólnego kandydata w każdym ze 100 okręgów i maksymalizują wyborczy wynik przeciwko kandydatowi PiS. Dzięki temu skupiają głosy przeciwników obecnej władzy i zdobywają kolejne mandaty. W tym roku celem jest zdobycie 65 mandatów senatorskich.
Realne? - Jasne. Musimy "tylko" ostro zasuwać w kampanii - mówi z uśmiechem jeden z negocjatorów "paktu senackiego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Petru o starcie do Sejmu. “Chcę zatrzymać Konfederację”
Nowa kadencja, nowe rozdanie
Oficjalnie politycy opozycji przekonują, że walka będzie ostra i twarda. Ale nieoficjalnie mówią już, że bój toczy się nie o większość w Senacie, ale o to, jaką przewagę uda się uzyskać nad PiS. I która partia ile mandatów uzyska.
Skoro zatem opozycja jest przekonana o zwycięstwie, to czy myśli już o tym, kto będzie nowym marszałkiem? Wszak od miesięcy w parlamentarnych kuluarach mówi się o tym, że obecna kadencja może być ostatnią, w której Tomasz Grodzki pełni funkcję trzeciej osoby w państwie.
- Potwierdzam, wszystkie opcje są otwarte. Nowa kadencja to nowe rozdanie i sądzę, że dotyczy to także stanowiska marszałka Senatu - mówi nam jeden z czołowych polityków Platformy Obywatelskiej.
Zapowiedzi te należy także traktować "wewnętrznie", jako element partyjnych przetasowań po tym, jak ponad dwa lata temu stery władzy w Platformie przejął Donald Tusk.
Prof. Tomasz Grodzki stanowisko marszałka zawdzięcza poprzedniemu kierownictwu PO. Dziś - po czterech latach - sytuacja jest inna.
Pytany o to marszałek ze spokojem podchodzi do tych rewelacji. - Najważniejsze jest zwycięstwo nad PiS i odsunięcie tej szkodliwej ekipy od władzy. Udało nam się to cztery lata temu w Senacie i liczę, że uda nam się to osiągnąć w tym roku - w Senacie oraz w Sejmie - mówi Wirtualnej Polsce.
Prof. Tomasz Grodzki podkreśla, że przed wyborami "nie wolno dzielić skóry na niedźwiedziu". Przyznaje jednak przy tym, że jest gotów kontynuować swoją pracę jako marszałek. - Zadeklarowałem taką wolę, że jestem gotów jeszcze jedną kadencję służyć - mówi nam polityk.
W lutym 2023 roku, gdy pojawiły się pierwsze spekulacje o zmianie marszałka, w programie "Tłit" Wirtualnej Polski prof. Grodzki mówił: "Takie spekulacje to natura polityki. Na korytarzach Sejmu i Senatu takich plotek są miliony. Życie mnie nauczyło, również chirurgia, że emocje należy kontrolować i im nie ulegać, bo to niczego dobrego nie przynosi. Jestem dumny, że mogłem służyć Rzeczpospolitej jako marszałek Senatu. Jeżeli będzie możliwość, bym mógł to robić w drugiej kadencji, będę to robił".
"Nie będę komentować kuluarowych plotek"
Czy tak się stanie? Wszystko rozstrzygnie się za kilka miesięcy. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, w przypadku utrzymania większości w Senacie, formacja Donalda Tuska rozważa zaproponowanie innej kandydatury na marszałka izby wyższej. Takie informacje coraz częściej w ostatnim czasie trafiają do dziennikarzy.
W kuluarach wymienia się także pierwsze możliwe nazwiska. Mówi się m.in. o byłej marszałek Sejmu Małgorzacie Kidawie-Błońskiej (kandyduje do Senatu), wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej, a także prof. Adamie Bodnarze. W grze ma być jeszcze kilka innych nazwisk.
Wymienieni politycy jednak zaprzeczają.
- Bzdura, plotka, nie ma takich ustaleń. Będę debiutantem i chciałbym przede wszystkim nauczyć się pracy w senackich komisjach - przekazał nam były Rzecznik Praw Obywatelskich.
Wicemarszałek Kidawa-Błońska zdecydowała się nie komentować kuluarowych doniesień. Ale to ona w piątek 18 sierpnia zainicjowała kampanię wyborczą do Senatu, organizując w Warszawie zbiórkę podpisów pod listami wyborczymi (marszałek Grodzki wracał z kilkudniowej wizyty służbowej w Szwajcarii).
Głos zabrała za to wicemarszałkini Morawska-Stanecka. - Jesteśmy w kampanii wyborczej i najważniejsze dla nas, to wygrać wybory. Każdy jest na tym skupiony, a nie na podziale stanowisk w nowej kadencji Senatu. Nie rozmawiamy o tym. Rozmawiamy tylko o tym, jak wygrać wybory - przekazała Wirtualnej Polsce.
Niewykorzystany potencjał
Gabriela Morawska-Stanecka podkreśla, że "bardzo dobrze ocenia pracę obecnego marszałka". Z nieoficjalnych rozmów z politykami największej partii opozycyjnej przeprowadzonych w ostatnich miesiącach wynika jednak, że kierownictwo Platformy nie było do końca zadowolone z kilkuletniej pracy marszałka Grodzkiego.
- Funkcja, jaką pełni profesor, nie została wystarczająco politycznie wykorzystana. Senat, mimo że hamował wiele złych ustaw PiS, przez całą kadencję był w cieniu. Ten potencjał według wielu został zmarnowany - twierdzi jeden z czołowych polityków PO.
Niektórzy politycy PO podkreślają, że odbicie cztery lata temu PiS Senatu było politycznym fenomenem. Mimo to - jak twierdzą - nie wpłynęło to w żaden sposób na notowania największej formacji opozycyjnej. Nie wpłynęło to również na popularność marszałka Grodzkiego.
- Oprócz komisji ds. Pegasusa, którą zorganizował Marcin Bosacki, niewiele się tam realnego politycznie działo. Senat głównie reagował na to, co robi PiS - narzekał w Sejmie jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.
Inni przekonywali, że profesor "zorganizował sobie dwór", a atmosfera w Senacie jest jak "w pałacu". - Marszałek przyjmował niektórych jak na audiencje - żartowali parlamentarzyści.
W lipcu do mediów politycy opozycji wysyłali sygnały, że do prof. Grodzkiego są w szefostwie PO pretensje o "zorganizowanie" miesięcznych "wakacji" dla senatorów. Inicjatywą marszałka miało być to - pisała o tym gazeta.pl - by między dwoma posiedzeniami Senatu w lipcu i sierpniu było pięć tygodni przerwy. Marszałek zaprzeczał.
Prof. Grodzki w rozmowie z portalem tłumaczył to wówczas tak: "Senat nie ma wakacji. Pracujemy zgodnie z konstytucją, regulaminem Senatu i zasadami techniki prawodawczej. Każda ustawa będzie rozpatrzona w terminie 30 dni. Jak będzie trzeba przyspieszyć posiedzenie Senatu planowane już od dawna na 30 sierpnia, to je przyspieszymy. Nic nie ma w tym nadzwyczajnego".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski