Paksas i Borisow chcą skompromitować litewski parlament?
Jurij Borisow, o którym mówi się, że był
najhojniejszym sponsorem prezydenckiej kampanii wyborczej
Rolandasa Paksasa twierdzi, że posiada informację kompromitującą
przewodniczącego Sejmu Arturasa Paulauskasa, a także parlament.
Sejmowa opozycja twierdzi, że to jest szantaż.
W wywiadzie dla dziennika "Lietuvos Rytas" Borisow, właściciel mającej wątpliwą reputację firmy "Avia Baltika", wyznał, że dysponuje informacją o Paulauskasie, która "jest ładunkiem wybuchowym". "Zapewniam, że cała Litwa zostanie wstrząśnięta, nie utrzyma się nie tylko przewodniczący, ale też cały Sejm" - powiedział Borisow.
Również przewodniczący nowo powstałej Partii Pracy, poseł Viktor Uspaskich, po spotkaniu we wtorek z Paksasem oświadczył, że dowiedział się o prawdziwych przyczynach chęci obalenia prezydenta.
"Byłem wstrząśnięty po usłyszeniu tej informacji, chociaż nie jest łatwo mnie zaskoczyć" - wyznał na łamach środowego dziennika "Lietuvos Żinios".
Jego zdaniem, prezydent jest gotowy do ujawnienia systemu, tworzonego przez 13 lat niepodległości kraju, a opartego na korupcji i protekcjonizmie. Uspaskich nie zaprzeczył, że kompromitująca informacja dotyczy osoby premiera Algirdasa Brazauskasa i innych znanych polityków Litwy.
Zdaniem przewodniczącego litewskich konserwatystów, posła Andriusa Kubiliusa, rozpowszechnianie takich informacji jest "szantażem, którym się zajmuje już nie tylko Borisow, ale też prezydent i Uspaskich".
"Jeżeli prezydent posiada informację o skorumpowanej działalności urzędników państwowych i ją ukrywa, to jest to przestępstwo, które podlega karze" - oznajmił Kubilius. Zaapelował do prokuratury o niezwłoczne zbadanie informacji, którą dysponuje prezydent.
Jurij Borisow, który według nieoficjalnych danych wydał na kampanię wyborcą Paksasa kilka milionów dolarów, a w zamian żądał profitów, jest już podejrzewany o szantażowanie prezydenta. Sprawę bada prokuratura.
Natomiast Sąd Konstytucyjny bada, czy prezydent, przyznając w trybie wyjątkowym obywatelstwo Borisowowi, nie naruszył litewskiego ustawodawstwa. W środę w tej sprawie odbywa się już drugie, jawne posiedzenie Sądu Konstytucyjnego.
Tymczasem parlamentarna grupa robocza zakończyła prace nad projektem dokumentu zawierającego zarzuty wobec Paksasa i ich uzasadnienie w ramach procedury impeachmentu (pozbawienia prezydenta władzy). Dokument przekazano frakcjom sejmowym. Prawdopodobnie już w czwartek rozpocznie się zbieranie podpisów wśród posłów pod wnioskiem popierających rozpoczęcie procesu pozbawienia Paksasa władzy.
Ustawowo wymaganych jest 36 podpisów. Jak twierdzą posłowie, podpisów zebranych w 141-osobowym Sejmie będzie jednak znacznie więcej - nawet 85. Tyle głosów potrzebnych jest w 141-osobowym Sejmie, by ostatecznie zdymisjonować prezydenta.
Pod koniec października litewskie służby bezpieczeństwa ujawniły, że otoczenie prezydenta Rolandasa Paksasa, a być może ona sam, mają kontakty z międzynarodowymi organizacjami przestępczymi.