Paczkowski: zachowało się tylko 10% dokumentów współpracy ozi
Według historyka PRL prof. Andrzeja
Paczkowskiego spośród ok. miliona osób, które IPN ma ujawnić jako
osobowe źródła informacji (ozi) tajnych służb PRL, tylko wobec ok.
10% zachowała się dokumentacja współpracy; wobec reszty są
tylko zapisy ewidencyjne.
14.11.2006 | aktual.: 14.11.2006 14:18
Paczkowski powiedział, że prezydent Lech Kaczyński, podpisując ustawę wprowadzającą nowe zasady lustracji z jednoczesną zapowiedzią jej nowelizacji, poszedł w kierunku, jaki wskazało kolegium IPN. Nowelizacja, o której mówi pan prezydent, jest zgodna z tym, przed czym ostrzegało kolegium -dodał historyk specjalizujący się w działalności tajnych służb PRL.
Kolegium, którego członkiem w latach 1999-2006 był m.in. Paczkowski, w kwietniu tego roku uznało, że IPN może nie być w stanie skutecznie i rzetelnie wykonać zadań lustracyjnych, co "może skutkować licznymi błędami i nieprawidłowościami". Według kolegium, nałożenie na Instytut nowych zadań "rodzi też niebezpieczeństwo, iż jego działalność zostanie zdominowana przez procedury, które można nazwać lustracyjnymi, ze szkodą dla podstawowych zadań Instytutu, którymi są: ściganie zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz badania nad reżimem komunistycznym i publiczna edukacja w tym zakresie".
Lech Kaczyński w poniedziałek podpisał ustawę wprowadzającą nowe zasady lustracji. Zarazem prezydent zapowiedział nowelizację podpisanej ustawy, w której przewiduje się powrót oświadczeń lustracyjnych, które badałby w trybie karnym odrębny czwarty pion w IPN. Wśród wad ustawy prezydent wskazał też "zamieszanie" na liście ozi. Chodzi o osoby, które z racji obowiązków służbowych nie mogły odmówić spotkania z SB, a które mogą być zrównane ze świadomymi tajnymi współpracownikami służb PRL. Dlatego, pojęcie "ozi" wymaga "wewnętrznej kategoryzacji".
Paczkowski podkreślił, że rozróżnianie wśród różnych kategorii ozi może zabrać wiele czasu, co groziłoby tym, że IPN "nie zmieści" się w terminach sporządzenia list ozi. Pytany, jak oceniać ozi, wobec których są jedynie zapisy ewidencyjne, Paczkowski odparł": To właśnie trzeba rozstrzygnąć.
Ozi - to wszyscy odnotowani w dokumentach organów bezpieczeństwa PRL "w charakterze tajnych informatorów lub pomocników przy operacyjnym zdobywaniu informacji wszelkich kategorii rejestracji stosowanych przez organy bezpieczeństwa państwa".
Oprócz tajnych współpracowników, są to zatem tzw. "kontakty służbowe", czyli osoby, które z racji pełnionych funkcji w PRL musiały kontaktować się ze służbami specjalnymi (np. dyrektorzy zakładów pracy). Ozi to także tzw. "kontakty operacyjne", czyli osoby, które informowały służby o tym, co je interesuje, ale w odróżnieniu od TW, nie podpisywały zobowiązania do współpracy i nie dostawały określonych zadań do wykonania. Ponadto do ozi zalicza się tzw. "konsultantów", czyli np. naukowców służących służbom swą fachową wiedzą oraz osoby, które udostępniały im mieszkania jako tzw. lokale kontaktowe lub skrzynki kontaktowe.
Według IPN, wszyscy traktowani przez służby PRL jako ozi, mieli świadomość, że udzielają informacji lub pomocy tajnym służbom, choć nie wiedzieli - tak samo jak i tajni współpracownicy - czy i w jakim charakterze są rejestrowani.