"Można się spodziewać". Prokuratura o sprawie Sebastiana M.
Rzecznik Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak powiedziała, że można spodziewać się, iż podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku Sebastian M. i jego obrońca będą kwestionować decyzję sądu apelacyjnego w Dubaju, który stwierdził prawną dopuszczalność ekstradycji M. do Polski.
Szef MS Adam Bodnar poinformował w piątek, że sąd apelacyjny w Dubaju stwierdził prawną dopuszczalność ekstradycji do Polski Sebastiana M. podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Decyzja nie jest prawomocna, ale oznacza znaczący postęp w staraniach o sprowadzenie go do Polski.
Rzeczniczka prokuratora generalnego Anna Adamiak powiedziała w sobotę, że decyzję dubajskiego sądu I instancji prokuratura przyjmuje "bardzo pozytywnie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielki atak zimy w Belgii. Śnieg sparaliżował Brukselę
Doprecyzowała, że decyzja ta oznacza, że według tegoż sądu nie istnieją żadne przeszkody prawne określone umową dwustronną o współpracy prawnej w sprawach karnych pomiędzy Polską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, a także przeszkody prawne określone w ustawodawstwie wewnętrznym tego państwa.
Przypomniała, że decyzja ta może zostać zaskarżona. - Spodziewamy się oczywiście, że pan podejrzany Sebastian M. i jego obrońca tę decyzję będą kwestionować - oznajmiła.
- Prokurator emiracki, który reprezentuje polską prokuraturę, w tym postępowaniu, oczywiście nie ma żadnego interesu, żeby tę decyzję podważać. Jest ona taka, jaką, o jaką wnioskował. Natomiast spodziewamy się oczywiście, że pan podejrzany Sebastian M. i jego obrońca, tę decyzje będą kwestionować - dodała.
Długi okres trwania procedury
Adamiak wyjaśniła, dlaczego procedura ekstradycyjna trwa tak długo.
- Ministerstwo Sprawiedliwości emirackie, które dokonywało wstępnej oceny warunków formalnych wniosku, którego my złożyliśmy o ekstradycję, miało wątpliwości co do tego, czy czyn zarzucany. Sebastianowi M. wyczerpuje tak zwaną definicję czynu ekstradycyjnego - wytłumaczyła.
- Sebastianowi M. przedstawiono zarzut z artykułu 177, paragraf 2 Kodeksu karnego, czyli spowodowanie wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym w naszym kodeksie karnym, dolna granica zagrożenia karą jest 6 miesięcy, górna granica to jest 8 miesięcy i strona emiracka przedstawiła taką argumentację, że w takim postępowaniu sąd, skoro ma taki wachlarz kar, może orzec 6 miesięcy, a czyn tradycyjny to czyn, za który należy orzec jeden rok kary pozbawienia wolności w wymiarze jednego roku - kontynuowała.
Strona polska, żeby rozwiać wątpliwości sądu emirackiego, przygotowała analizę orzecznictwa sądów polskich z ostatniego roku co do wymiaru kar orzekanych w postępowaniach, gdzie osoby były skazane za czyn z artykułu 177 par. 2 KK.
- Ta analiza wykazała, że w sprawach o ten czyn najniższa kara to była kara czterech lat pozbawienia wolności. Więc myślę, że ten ta nasza informacja miała również wpływ na postrzeganie tego zarzutu i sytuacji prawnej pana Sebastiana M - podsumowała Adamiak.
Stroną postępowania, tego, które teraz się właściwie dzieje, bo pani prokurator powiedziała, że jest strona polska, jest strona iracka, ale też tutaj może zacznę dla samego Sebastiana, żeby zobaczyć, jak to wygląda.
Czytaj też: