Pacjent tropi niskie ceny
Na wojnie cenowej między aptekami tracą
pacjenci i budżet państwa.
W oknach wystawowych aptek pojawiają się plakaty informujące o
zniżkach. Niektóre sprzedają leki nawet za 1 grosz - pisze "Gazeta
Pomorska".
15.03.2005 07:00
_ Najczęściej taka promocja dotyczy lekarstw, które są na tzw. liście laków refundowanych. Bez promocji pacjent płaciłby za nie 3,20 zł_- mówi Piotr Chwiałkowski, prezes Pomorsko-Kujawskiej Izby Aptekarskiej.
Zdaniem Chwiałkowskiego obniżanie cen jednego z preparatów, powoduje automatycznie podwyższenie cen innych lekarstw. _ Pacjent cieszy się, że kupuje swoje lekarstwo za grosz, ale na recepcie ma jeszcze cztery inne specyfiki, które często kosztują kilkakrotnie więcej, niż gdzie indziej_ - mówi prezes. _ Może się więc zdarzyć, że gdyby zrealizował receptę w aptece, która nie chwali się lekami za grosz, zapłaciłby w sumie mniej._
Zdaniem farmaceutów na tak prowadzonej kampanii promocyjnej tracą pacjenci i Narodowy Fundusz Zdrowia. Zapotrzebowanie na tanie leki nagle wzrasta. A do każdego opakowania NFZ musi czasami dopłacić nawet kilkadziesiąt złotych.
Analizę promocji przeprowadził opolski oddział NFZ. Gdy latem w wielu aptekach wprowadzono promocje cenowe, zaraz wzrosły koszty refundacji - w ciągu miesiąca o 1,1 mln złotych. Lekarze zaś wypisali kilka tysięcy więcej recept na leki w cenach promocyjnych. Pacjenci kupowali je na zapas.
Według Naczelnej Izby Aptekarskiej walka na ceny jest na rękę producentom leków. Jeśli na przykład lekarstwo z listy leków refundowanych kosztuje 100 złotych, to pacjent płaci za nie 3,20 zł (w niektórych aptekach 1 grosz), resztę dopłaca NFZ. Producent nie ma motywacji, by obniżać "podstawową" cenę leku. Mało tego, promocja pomaga im stwarzać większe zapotrzebowanie na dany specyfik.