Pacjenci specjalnej troski
Tylko za ten rok podatnicy zapłacą za uprzywilejowany dostęp do leczenia tzw. erki oraz innych ważnych ludzi w państwie wraz z rodzinami ponad cztery miliony zł - ujawnia "Dziennik Polski".
26.11.2003 | aktual.: 26.11.2003 06:38
Lekarze są oburzeni. Twierdzą, że "to sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości obywateli wobec prawa, szczególnie w sytuacji, gdy zwykli obywatele czekają na zabiegi po kilkanaście miesięcy" - pisze krakowska gazeta.
Dziennik przypomina, że w grudniu 1998 r., tuż przed wprowadzeniem reformy systemu zdrowia, w ustawie o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie zapisano, że osobom tym oraz ich rodzinom przysługują z budżetu państwa dodatkowe pieniądze na leczenie - niezależne od tych, jakie ma NFZ, który dysponuje składkami na ubezpieczenie zdrowotne.
Wśród beneficjentów tego zapisu znajdują m.in. ministrowie i wiceministrowie, wojewodowie, ich zastępcy, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, posłowie i senatorowie, członkowie zarządów gmin.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy uznał, że zapisy ustawy kłócą się z art. 68. ust. 2 konstytucji, który głosi, że: "obywatelom (....) władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych".
Związek skierował sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie stwierdzili jednak, że przepisy nie przewidują, by wnioski w takich sprawach mogły składać do TK związki zawodowe, i sprawę oddalili.
W tej sytuacji OZZL wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą, by on to zrobił. Rzecznik nie dopatrzył się w zaskarżonym przepisie sprzeczności z konstytucją - relacjonuje "Dziennik Polski". (PAP)