Pacjenci po przeszczepach przerażeni. Ich leki mają drastycznie zdrożeć już od stycznia
• Opublikowano nową listę leków refundowanych
• Koniec refundacji popularnych leków dla pacjentów po przeszczepach
• Ministerstwo zdrowia zastąpiło je zamiennikami, których w Polsce nie stosowano
• Transplantolodzy i pacjenci apelują do MZ o wycofanie się ze zmian
• Dla dzieci zamiennika leku nie ma w ogóle
• Cena leku dla dzieci w zawiesinie wzrośnie z 3,2 zł do 1400 zł
30.12.2015 | aktual.: 11.06.2018 15:12
Pod koniec każdego roku osoby dotknięte chorobami przewlekłymi z niepokojem oczekują opublikowania listy leków refundowanych na kolejny rok. Wycofanie każdego leku budzi kontrowersje. W tym roku nową listę z największym przerażeniem przyjęli pacjenci po przeszczepach narządów. Zmieniono bowiem listę refundowanych leków, które muszą przyjmować, aby zapobiec odrzutowi przeszczepionego organu oraz uniknąć zarażenia wirusem cytomegalii. Chodzi o leki o nazwie Prograf i Valcyte. Dotychczas dzięki refundacji za opakowanie każdego z tych leków pacjenci płacili zaledwie 3,2 zł. Od 1 stycznia Prograf w zależności od dawki będzie kosztował od 26 do nawet 159 zł za opakowanie, a Valcyte aż 1420 zł.
Pacjent, który płacił za jeden lek 12,80 zł miesięcznie, teraz będzie płacił 636 zł
- Jeśli ktoś musi brać np. cztery opakowania Prografu miesięcznie, to będzie musiał tylko na te leki wydać ponad 600 zł, a przecież większość osób po przeszczepach organów to renciści, których renty często nie przekraczają tysiąca złotych - mówi Wirtualnej Polsce Eugeniusz Rydel, prezes stowarzyszenia "Życie po przeszczepie".
Pacjenci przerażeni, że od 1 stycznia nie będzie ich stać na leki, wysyłają do ministra zdrowia, parlamentarzystów i prezydenta Andrzeja Dudy listy z prośbą o przywrócenie refundacji wspomnianych leków. Na Facebooku powstała nawet strona "Leki po przeszczepie muszą być darmowe". W ciągu zaledwie pięciu dni stronę polubiło ponad 1300 osób.
Ministerstwo zdrowia, widząc zaniepokojenie pacjentów, 28 grudnia wydało komunikat informujący, że dostęp do tanich leków nie jest dla nich zagrożony.
"Na nowym wykazie znajdują się leki zawierające te same substancje czynne (w takiej samej postaci i ilości), którymi byliście dotychczas leczeni. Są to tzw. odpowiedniki (nazywane także lekami generycznymi). Zostały one dopuszczone do obrotu przez instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo leków i są tak samo skuteczne i bezpieczne jak leki, które stosowaliście dotychczas" - czytamy w komunikacie ministerstwa.
Zamiast Prografu i Valcyte'u pacjenci będą mieli zażywać inne leki zawierające odpowiednio tacrolimusum i valganciclovirum, bo tak nazywają się substancje czynne zawarte w tych medykamentach.
- Z punktu widzenia skuteczności i bezpieczeństwa są to te same leki - potwierdził dzień później na konferencji prasowej minister Konstanty Radziwiłł.
Transplantolodzy też protestują przeciwko zmianie leków
Takie tłumaczenia jednak nie uspokajają ani pacjentów, ani ich lekarzy.
- Na miejsce Prografu wprowadza się lek, który nie został nawet zgłoszony do oceny przez Agencję Oceny Technologii medycznych - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marek Ostrowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie transplantologii w województwie zachodniopomorskim i kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 2 PUM w Szczecinie. - Poza tym Envarsus, bo o tym leku mowa, do tej pory nie był wprowadzony do sprzedaży komercyjnej w Polsce, a przepisy mówią, że dopłatę ustala się dla najtańszego leku, który ma przynajmniej 15 proc. udziału w rynku - dodaje.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej odpowiadający za politykę lekową Krzysztof Łanda zapewnił, że gdy tylko nowy wykaz leków zacznie obowiązywać, będą one dostępne w aptekach. Nawet jeśli pominie się kwestie formalne, pozostaje inny problem logistyczny.
- Trzeba będzie jednocześnie właściwie z dnia na dzień zmienić leki dla kilku tysięcy pacjentów - zwraca uwagę transplantolog.
Co to oznacza dla pacjentów, ci wiedzą doskonale z własnego doświadczenia.
- Wszystkie osoby będące po przeszczepie wiedzą, jak trudno jest dobrać właściwe leki i ich dawkowanie. Zmiana leku oznacza częstsze badania i wizyty kontrolne, a w niektórych przypadkach nawet konieczność pobytu w szpitalu - mówi Eugeniusz Rydel, który od 10 lat żyje z przeszczepioną wątrobą.
Dla dzieci zamiennika leku nie ma w ogóle
Jeszcze większe problemy może spowodować zmiana refundacji leku o nazwie Valcyte, którego cena dla pacjenta wzrośnie z 3,2 zł do 1400 zł.
- To lek, który pacjenci przyjmują na ogół przez pierwsze pół roku po przeszczepie oraz po zarażeniu wirusem cytomegalii. Valcyte jest objęty ochroną patentową do lipca 2016 r. i do tego czasu nie można wprowadzić na rynek innego leku o takim samym działaniu. W praktyce oznacza to, że pacjenci pozostaną na pół roku bez jakiegokolwiek leku - mówi prof. Ostrowski. - Inny problem to fakt, że Valcyte to lek dostępny także w postaci zawiesiny, którą podaje się dzieciom. Nowy lek, który ma go zastąpić, ma postać tylko tabletek - dodaje.
Właśnie ta ostatnia kwestia najbardziej zaniepokoiła rodziców dzieci, które żyją z przeszczepionymi organami.
"Lek w syropie nie ma taniego zamiennika, a dzielenie kapsułek, czy tabletek nie gwarantuje podania odpowiedniej dawki substancji czynnej. Tym samym zamiana poziomu refundacji tego leku jest odebraniem możliwości leczenia większości małych dzieci" - czytamy w liście do ministra zdrowia fundacji na rzecz dzieci i młodzieży przewlekle chorych i po transplantacji narządów "For Life". - "Szanowny Panie Ministrze, cóż nam przyjdzie z obietnicy 500 zł miesięcznie na dziecko? Wszystko wydamy na leki!!! Wystarczy nam, że dzieciom po transplantacji zapewni Pan bezpieczeństwo leczenia, które musi trwać przez całe życie - opierając się na opiniach lekarzy, którzy na co dzień robią wszystko, żeby utrzymać ich w zdrowiu i dobrej formie, żeby mogły rozwijać się, uczyć, i cieszyć dzieciństwem" - pisze fundacja.
Transplantolodzy - podobnie jak pacjenci - nie zamierzają spokojnie czekać na eksperymenty z nowymi, bliżej nieznanymi im lekami i apelują do ministerstwa zdrowia o przywrócenie pełnej refundacji obu wycofanych medykamentów.
- To nie jest lobbing z naszej strony, ale troska o pacjentów. Wiemy, że były minister Bartosz Arłukowicz ma złożyć w tej sprawie interpelację w Sejmie - mówi prof. Ostrowski. - Mamy nadzieję, że to zamieszanie wynika jedynie z faktu, że nowy minister zdrowia nie jest jeszcze zorientowany w tej sprawie i uwzględni apele całego środowiska transplantologicznego - dodaje.
Warto przypomnieć, że to nie pierwszy raz, gdy próbowano wprowadzić zmiany w refundacji leków niezbędnych pacjentom po przeszczepach. W 2012 r. z listy w pełni refundowanych leków próbowano usunąć Prograf i CellCept. Ministrem zdrowia był wtedy Bartosz Arłukowicz. Po licznych apelach pacjentów i lekarzy obu lekom przywrócono dopłaty, dzięki którym pacjenci mogli je dalej nabywać po najniższej cenie.