Owsiak do Ziobry: panie ministrze, pan się nie napina!
Wirtualna Polska otrzymała list otwarty, jaki Jerzy Owsiak , prezes zarządu Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy napisał do b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
10.12.2008 | aktual.: 10.12.2008 19:38
Panie Ministrze!
Spokojnie, bez napinania się! Niech Pan wyluzuje i bez nerw z tymi wszystkimi wydatkami, którymi Pana obarczono w wyroku sądowym. Mówię Panu, niech Panem nie trzęsie żaden sądowy nakaz, bo Panu z praktyki mówię - żadnych pieniędzy Pan nie wydasz! Niech więc Pan nie myśli, że coś Panu wyrwą, choćby złotówkę z portfela, nie mówiąc o tym, że tymi przeprosinami, to też niech Pan sobie łba nie zawraca!
Czasu szkoda, którego Pan oczywiście teraz masz dużo, ale zawsze można go przeznaczyć na inne cele. A mówię to Panu jako praktykant, jako gość, który był wprawdzie w odwrotnej sytuacji niż Pan, ale suma sumarum chodzi o to samo!
Pana znajomy mnie obraził
Otóż wyobraź Pan sobie, że cholernie mnie obraził Pana znajomy, a może i nawet kolega, bo widziałem, jak Pan występował u niego w telewizji. Nawet raczył Pan wtedy rzucać słowa o praworządności! No więc Pan posłucha.
Ten Pana kolega mnie i Fundację przeze mnie prowadzoną obraził na maksa! Ja najpierw próbuję łagodnie porozmawiać „face to face”, ślę listy, a nawet pukam do jego furtki, co - Szanowny Panie - mam nagrane na taśmie (a wiem, że Pan do takich rzeczy przywiązuje dużą wagę). Ale skutku nie widzę, więc pędzę do sądu po sprawiedliwość. Sprawę wygrywam o tak zwane zniesławienie. Sąd uznaje, że Pański kolega głupotami siał na lewo i prawo. Jak to jednak bywa, co jest normalne i Pana też to dotknęło, sprawę odwołano o instancję wyżej. Instancja wyżej podtrzymuje wyrok. Mało tego - następuje jeszcze kilka kolejnych ważnych ruchów prawnych i w ostateczności Pański kolega, właściciel stacji telewizyjnej, rozgłośni radiowej, ogólnopolskiej gazety i stanowisk do wiercenia w ziemi w poszukiwaniu ciepłej wody, ma przeprosić mnie śpiewająco. I to nie, tak jak to ma miejsce z Panem, w ogólnopolskich mediach, gdzie można polec na wydatkach. Ma to mianowicie zrobić tylko w mediach „u siebie”, za to aż siedmiokrotnie.
"Szwajcarski ułan"
Powiem Panu więcej! W podobnej sprawie ujawnia się drugi amator pomówień! Przypomnę go Panu, bo może go Pan nie pamięta. Chodzi mianowicie o pana Jana Pyszko, kandydata na Prezydenta, który nie wiadomo jak przywiózł z dalekiej Szwajcarii, gdzie zamieszkuje od kilkudziesięciu lat, wymagane 100 tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą. Panie Ministrze! Nie wiem, czy jest tylu Szwajcarów, a co dopiero Polaków znających tego Pana ww Szwajcarii! Gdyby Pan był dalej ministrem, to chyba bym Pana tą sprawą zainteresował… No ale kandydatura jest i starszy pan, jak to mają kandydaci w zwyczaju, gaworzy o różnych sprawach w różnych miejscach i z różnymi ludźmi. No i zdarzyło się panu kandydatowi puścić wodze fantazji w radiowej Trójce, a dokładnie w audycji Kuby Strzyczkowskiego. Na pytanie, gdzie był, co robił i czy w ogóle wie, co się w Polsce dzieje, ruszył z gadułą o Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Opowieść zakręciła się w jedno wielkie oskarżenie i, mimo że dzielny Kuba powstrzymywał niedoszłego
szwajcarskiego Prezydenta jak mógł, facet jak pershing walił słowo za słowem, a jedno cięższym oskarżeniem było od poprzedniego. Bierzemy więc nagranie i, nie mając w ogóle kontaktu z kandydatem, podajemy sprawę do sądu. Czy Pan wiesz, że 7 marca 2006 roku zapadł był wyrok o zapłacenie absolutnie bezprecedensowej kwoty 100 tys. złotych na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża! Dodatkowo, tak jak u Pana – machnięcie kilku ogłoszeń w ogólnopolskich gazetach.
Kiedy udaje nam się wreszcie złapać telefonicznie starszego pana - niech Pan uważa, co on mówi nam przez telefon - że leje na ten wyrok, że zapadł on w stalinowskich sądach i on tego w ogóle akceptować nie będzie, i żeby nie zawracać mu łba, że do widzenia i auf wiedersehen! Rozumie Pan? Facet chciał być naszym Prezydentem i taki tekst rzuca! Swoją drogą - też się Panu dostało, bo w tym czasie, kiedy wszystkie te wyroki zostały, krótko mówiąc, kompletnie olane przez skazanych, Pan byłeś Ministrem Sprawiedliwości!
A kolega prawa nie przestrzega
Co mi powiedzieli fachowcy? Mogę się z tym bujać do końca swoich dni. Pal licho szwajcarskiego ułana. Ale co mnie boli, to, że Pana widziałem w rozmowach o poszanowaniu prawa u kolegi, który wobec nas kompletnie prawa nie przestrzega. To jednak takie moje dywagacje, którymi możesz Pan sobie głowy nie zawracać.
Jedno, co chciałem Panu przekazać, mimo że nigdy nie byłem Pana fanem, a już na pewno targania podejrzanych po ich zakładach pracy, co - uważam - najnormalniej w świecie nie przystoi poważnym państwowym instytucjom zajmującym się sprawiedliwością, to, że nie martw się Pan o kasę. Na dzień dzisiejszy, jak sam Pan widzi chociażby przy okazji Posłów, prawo zrobiło się jak worek z bardzo dobrej gumy. Naciągnąć można go do oporu i nic się z niego wrzątku nie uleje, żeby poczuć, jak może być gorąco, kiedy coś przeskrobiemy.
Wszystko to napisałem Panu tak tylko dla pokrzepienia, a Pan, jako były minister sprawiedliwości, może wie o tym nawet więcej ode mnie.
Śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od redakcji Wirtualnej Polski