Otworzył ogień do tłumu na paradzie w USA. Policja zidentyfikowała i schwytała podejrzanego
Policjanci z USA ustalili tożsamość podejrzanego o dokonanie strzelaniny w Highland Park na przedmieściach Chicago i schwytali go. Do dramatycznych wydarzeń doszło podczas ulicznej parady z okazji Dnia Niepodległości. Zginęło sześć osób, a ponad 30 zostało rannych.
- Zidentyfikowaliśmy tożsamość podejrzanego. To 22-letni Robert Crimo - przekazał w poniedziałek na konferencji prasowej Lou Jogman, szef miejskiego departamentu policji.
Służby przekazały mediom informacje o marce, kolorze i numerze pojazdu, którym podejrzany miał się poruszać. Po godzinnej obławie policja poinformowała, że 22-latek został zatrzymany.
Jak relacjonował Lou Jogmen, jeden z funkcjonariuszy ruszył w pościg za Robertem Crimo, gdy ten jechał około pięciu mil na północ od miejsca, w którym doszło do strzelaniny. Podejrzany zatrzymał samochód i sam oddał się w ręce policji.
Nie są znane motywy
Rzecznik policji hrabstwa Lake Chris Covelli przekazał, że motyw działań mężczyzny nie jest znany.
Policjanci znaleźli jego broń, którą - jak przekazały służby - był "karabin wysokiej mocy".
Strzelał z dachu budynku
Covelli potwierdził też, że mężczyzna strzelał z dachu jednego z budynków i był dobrze schowany. Jak przekazał policjant, wszystko wskazuje na to, że atak był w pełni zamierzony, ale bez wyraźnej przyczyny.
Prezydent USA: Jestem zszokowany
Oświadczenie w sprawie strzelaniny wydał już prezydent USA Joe Biden. "Jill (pierwsza dama USA - red.) i ja jesteśmy zszokowani bezsensowną przemocą z użyciem broni palnej, która ponownie przyniosła cierpienie amerykańskiej społeczności w Dzień Niepodległości" - napisał przywódca.
Jednocześnie Biden zapowiedział, że "nie podda się" w walce z "epidemią przemocy" związanej z bronią palną w Stanach Zjednoczonych.
Zamożna miejscowość na obrzeżach Chicago
Highland Park to zamożna miejscowość na obrzeżach Chicago w stanie Illinois, znana m.in. z bycia lokalizacją kilku filmów, w tym "Kevin sam w domu".
W odpowiedzi na masakrę swoje uroczystości związane ze świętem 4 lipca odwołała część pobliskich miejscowości na przedmieściach Chicago.
Zobacz też: Scholz kanclerzem ponad pół roku. "To nie był lekki start"