Oszuści skupują mieszkaniowe książeczki
"Dziennik Łódzki" przestrzega przed oszustami
skupującymi książeczki mieszkaniowe. Oferują oni nawet
kilkadziesiąt tys. zł za jedną książeczkę; na ich podstawie
wyłudzają pieniądze z banku.
06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 09:53
Dziennik wyjaśnia, że osobom, które mają książeczkę mieszkaniową i kupują mieszkanie, bank wypłaca tzw. premię gwarancyjną. Należy się ona wyłącznie właścicielowi książeczki lub członkom najbliższej rodziny. Dla obcej osoby taka książeczka jest bezwartościowa.
Dziennikarze znaleźli jednak ogłoszenia prasowe, w których zamieszczające anons osoby deklarują chęć kupienia tego typu książeczki - płatność do 20 tys. zł.
Dziennikarze zadzwonili pod podany w ogłoszeniu numer i umówili się na spotkanie. Oszust zaproponował fikcyjną transakcję: chciał sprzedać dziennikarzom swoje mieszkanie za 20 tys. zł - transakcję mieli potwierdzić u notariusza. Następnie z tymi dokumentami mieli jechać do banku, by zlikwidować książeczkę mieszkaniową. Zebrane na książeczce pieniądze miał dostać jej właściciel, a premia gwarancyjna miała iść na konto oszusta. Następnie fikcyjnie sprzedane mieszkanie miałoby wrócić do oszusta.
Jeżeli znacie osoby, które chcą sprzedać książeczki, możecie mi je naganiać. Będę wam płacił prowizję. To niezły interes - zachęcał dziennikarzy oszust.
"Dziennik Łódzki" przypomina, że tego typu transakcja jest nielegalna i można za nią trafić do więzienia. W gazecie czytamy, że jeżeli dwie osoby podpisują dokument potwierdzający zawarcie transakcji, której nie było, to poświadczają nieprawdę.
Posłużenie się tym dokumentem w celu uzyskania premii gwarancyjnej to kolejne przestępstwo, czyli wyłudzenie - mówi gazecie nadkomisarz Andrzej Bukowiecki, naczelnik Wydziału Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Zarówno oszustowi, jak i jego klientom grozi za to kara do 8 lat więzienia - ostrzega "Dziennik Łódzki".