Oświęcim. Kobieta zmarła na ulicy, bo nie było wolnej karetki. Śledztwo prokuratury
Sprawę śmierci, do której doszło w poniedziałek w Oświęcimiu, bada prokuratura rejonowa. 65-letnia kobieta zasłabła na ulicy. Gdy na miejsce dotarł śmigłowiec LPR, na pomoc było już za późno.
Jak informowaliśmy w poniedziałek, 65-latka zasłabła przy ulicy Czecha w Oświęcimiu. Na pomoc kobiecie ruszyli przechodnie, którzy wezwali również pogotowie ratunkowe. Okazało się jednak, że w okolicy nie było wolnej karetki. Wszystkie były wezwane do pacjentów z podejrzeniem koronawirusa.
Na miejsce zdarzenia wyruszyli strażacy, którzy zastąpili przechodniów w akcji reanimacyjnej. Wysłano także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety, mimo prób reanimacji kobiety nie udało się uratować.
Oświęcim. Sprawę bada prokuratura
W piątek prokuratura przekazała, że śledczy ustalają, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci. - W czwartek przeprowadzona została sekcja. Czekamy na jej wyniki. Obiektywną okolicznością jest, że nie dojechała karetka. Faktem jest też śmierć kobiety - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka.
Słomka dodał, że przedmiotem postępowania jest sprawdzenie, czy to, iż karetka nie przyjechała, miało bezpośredni wpływ na zgon kobiety.