"Oświadczenie Graczyka to jakieś krętactwo"
- Na pewno trzeba się temu dokumentowi bardzo dokładnie przyjrzeć i skonfrontować go z innymi materiałami, choć moim zdaniem to jakieś krętactwo - powiedział Wirtualnej Polsce prof. Andrzej Paczkowski, historyk, członek Kolegium IPN, odnosząc się do sensacyjnego oświadczenia Edwarda Graczyka, pracownika służb kontrwywiadu PRL, który był oddelegowany do Gdańska w celu monitorowania bezpieczeństwa w związku z zajściami w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu. Z kolei Sławomir Cenckiewicz uważa, że "w treści oświadczenia są zapożyczenia z wielu wypowiedzi Lecha Wałęsy".
W przesłanym Wirtualnej Polsce oświadczeniu Graczyk stwierdza m.in., że Lech Wałęsa nie sporządzał żadnych relacji, ani nie otrzymywał żadnych środków finansowych ani z tytułu wezwań na przesłuchania, ani jako zwrotu kosztów podróży.
- Mam wiele wątpliwości w związku z tą sprawą. W moim odczuciu oświadczenie jest mało wiarygodne, to jakieś krętactwo – uważa historyk z IPN. – Nie wiem na czyje życzenie Graczyk to robi, czy Lecha Wałęsy, czy z własnej nieprzymuszonej woli. Na pewno próbuje pomniejszyć swoją rolę, co zresztą jest zupełnie zrozumiałe, bo mało który esbek chciałby chwalić się swoją działalnością - zastanawia się prof. Paczkowski.
- Na pewno każdy punkt tego oświadczenia trzeba teraz odnieść do innych źródeł - podkreślił historyk.
Jak mówił Polskiej Agencji Prasowej współautor książki "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii", "oświadczenie Graczyka stoi w sprzeczności z tym, co powiedział on prokuratorom IPN zeznając 19 listopada b.r."
Cenckiewicz nazwał oświadczenie "śmiesznym i niepoważnym". - Kompletny galimatias, wszystko pomieszane, np. miesza kryptonim z pseudonimem. Te wywody można obalić argumentami naukowymi - mówił Cenckiewicz, dodając, że "w treści oświadczenia są zapożyczenia z wielu wypowiedzi Lecha Wałęsy".
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska