"Oświadczenie Graczyka o Wałęsie niczego nie rozstrzyga"
- Historyk musi brać pod uwagę takie oświadczenia, ale nie mają one charakteru rozstrzygnięć i nie przesądzają sprawy - powiedział Andrzej Chojnowski, jeden z recenzentów książki "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii". W ten sposób skomentował opublikowane przez Wirtualną Polskę oświadczenie oficera SB Edwarda Graczyka, który zaprzecza informacjom autorów publikacji, że zwerbował w 1970 roku Wałęsę jako agenta i dawał mu pieniądze.
09.12.2008 20:40
- Edward Graczyk przedstawia w swoim oświadczeniu swój pogląd na wydarzenia z przeszłości i w żaden sposób takie oświadczenie, które zresztą znalazło się w prasie dopiero w momencie, kiedy jego osoba zagościła w mediach, nie może być uważane ani za jakiś koronny dowód w sprawie ani za rzecz, która coś definitywnie rozstrzyga" - powiedział Andrzej Chojnowski.
Jak zaznaczył, oczywiście każdy uczestnik wydarzeń ma prawo wypowiadać się na temat swojej roli, ale nie ma to tutaj mocy obowiązującej. - Tacy świadkowie jak on mają prawo wypowiadania się, a historycy mają obowiązek wzięcia tego pod uwagę, ale nie jest to rzecz, która ma charakter jakichś definitywnych rozstrzygnięć - dodał Chojnowski.
Według niego, z punktu widzenia metodologii pracy historyka absurdalne jest twierdzenie, że jedno oświadczenie wydane po kilkudziesięciu latach ma wartość jakiegoś dowodu.
W opinii historyka, trzeba brać także pod uwagę, że pamięć ludzka jest zawodna, a ludzie żyją zawsze w jakimś kontekście politycznym i ich stanowisko, co do wydarzeń z przeszłości jest "zmienne w zależności od jakichś koniunktur".
Kilka dni temu IPN ujawnił protokół przesłuchania Graczyka z 19 listopada - jako świadka w śledztwie IPN w sprawie fałszowania przez SB akt mających dowodzić, że Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek". Graczyk zeznał, że nie dostawał "żadnych pokwitowań" od Wałęsy, a także, że "w dokumentach, które sporządzał, L.W. był przypisany pseudonim 'Bolek'".
W książce "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii" Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk napisali, że Edward Graczyk nie żyje. Kiedy Instytut Lecha Wałęsy ujawnił, że Graczyk żyje, Cenckiewicz replikował, iż informację o jego śmierci uzyskał z orzeczenia Sądu Lustracyjnego.
Sąd Apelacyjny w Warszawie - którego wydziałem był nieistniejący dziś Sąd Lustracyjny - podał z kolei, że informację, iż Graczyk nie żyje sąd dostał z UOP wraz z dokumentami, jakie Urząd miał nt. ewentualnej współpracy Wałęsy z SB.