Ostrzeżenie przed wykorzystywaniem nauki Papieża przez eurosceptyków
Prezydent Aleksander Kwaśniewski ostrzega, że
niektórzy prawicowi katoliccy konserwatyści mogą próbować
"zniekształcić" słowa Jana Pawła II, by twierdzić, iż Papież
popierał ich eurosceptycyzm - pisze brytyjski dziennik
"Financial Times".
06.04.2005 11:15
Gazeta podkreśla, że zdaniem polskiego prezydenta byłaby to całkowicie błędna interpretacja wsparcia, jakiego Papież udzielał integracji europejskiej, w tym wejściu Polski do UE. Według dziennikarzy "FT" we wtorkowej rozmowie z nimi Kwaśniewski minimalizował jednak obawy, że śmierć Papieża będzie wykorzystywana dla promocji eurosceptycznych programów.
Jest możliwe, że siły konserwatywne znajdą w wypowiedziach Papieża cytaty wspierające ich poglądy, ale byłoby to nadużycie. W polskim Kościele są silne proeuropejskie prądy, ściśle związane z Papieżem, czerpiące, w pewnym sensie, z niego samego - powiedział brytyjskiemu dziennikowi prezydent.
Ufam, że te grupy nie pozwolą, by zepchnięto je do defensywy. Myślę, że sobie poradzimy - jest to jednak trudna kwestia, ponieważ dopiero okaże się, jak głęboko nauki Papieża dotyczące UE przeniknęły do tych konserwatywnych kół - uważa Kwaśniewski.
Zdaniem gazety Papież wspierał europejską jedność jeszcze przed upadkiem komunizmu, podkreślając, iż kraje Europy Wschodniej dzielą wspólne dziedzictwo z Zachodem. Odegrał też istotną rolę w przekonaniu Polaków, by głosowali za przystąpieniem do UE w referendum w 2003 r.
Jednakże, jak pisze "FT", polski katolicyzm podzielony jest na skrzydło konserwatywne, nacjonalistyczne, "podejrzliwe wobec Unii Europejskiej", i skrzydło bardziej prozachodnie, przychylniej odnoszące się do polskiego członkostwa w UE. Obie siły podziwiają papieża i mogą teraz konkurować o jego spuściznę.
Autorzy tekstu przypominają, że przed Polską stoi kolejny sprawdzian w sprawach UE - referendum ws. unijnej konstytucji. "Katoliccy nacjonaliści sprzeciwiają się konstytucji, ponieważ uważają, że członkostwo zagraża polskim narodowym wartościom" - pisze "FT".
Klaudia Balcerowiak