Ostrzeżenie przed wojną na Ukrainie. Władze Donieckiej Republiki Ludowej podają nawet datę
Rośnie napięcie na Ukrainie. Doniecka Republika Ludowa twierdzi, że wojska Ukrainy zaatakują 14 września do strony Mariupola. Tymczasem Moskwa mówi o zerwaniu porozumień mińskich, a Ukraina o wypowiedzeniu umowy o przyjaźni i współpracy z Rosją.
06.09.2018 | aktual.: 06.09.2018 20:21
Do eskalacji konfliktu na Ukrainie doszło po zabójstwie Aleksandra Zacharczenki. Lider samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej zginął w wyniku eksplozji. Separatyści oskarżyli o zamach władze w Kijowie. Teraz twierdzą wręcz, że był to tylko wstęp do większej ofensywy Ukrainy.
Władze Donieckiej Republiki Ludowej twierdzą, że wojna na dużą skalę wybuchnie 14 września. Informację przekazał jeden z liderów separatystów - Eduard Basurin. Pojawiła się ona na stronie prorosyjskiej agencji DONi NEWS. Basurin twierdzi, że spodziewa się ataku wojsk od strony Mariupola. Ujawnił, że trwa tam mobilizacja sił ukraińskich. Ma tam stacjonować aż 12 tys. żołnierzy. Atak ma nastąpić z użyciem czołgów, transporterów opancerzonych, artylerii i wojsk desantowych.
Wojska ukraińskie miałyby uderzyć w kontrolowany przez prorosyjskich separatystów Nowoazowsk. A potem przedostać się w kierunku granicy z Rosją. Chodzi o okrążenie sił Donieckiej Republiki Ludowej.
Powrót wojny na Ukrainie? Mariupol i Nowoazowsk dzieli 40 km
"Jeżeli wojna wybuchnie na dużą skalę, to na pewno nie z winy Ukrainy. W Kijowie nikt nie podejmie takiej decyzji, ponieważ wiedzą, z czym to się wiąże. Zostalibyśmy oskarżeni o zerwanie porozumień mińskich i pojawiłoby się ryzyko zniesienia zachodnich sankcji wobec Rosji, które od tych porozumień są uzależnione" - studzi emocje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Ołeksij Melnyk, ekspert z kijowskiego Centrum Razumkowa.
Zobacz także
Ale sytuacja jest bardzo napięta. Oliwy do ognia dolała Moskwa, która stwierdziła, że w każdej chwili może zerwać porozumienia mińskie. - Zabójstwo Ołeksandra Zacharczenki to prowokacja, która będzie miała bardzo negatywne skutki dla rozwoju sytuacji w Donbasie - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Dłużny Rosji nie pozostał Petro Poroszenko. Prezydent Ukrainy oświadczył, że jego kraj "nie zrywa zawartego w 1997 roku traktatu o przyjaźni z Federacją Rosyjską, a jedynie go nie przedłuża". Zapowiedział, że dokumenty w tej sprawie zostaną przekazane Moskwie do 30 września.
"Sytuacja na południu jest bardzo napięta. Moskwa nie zrezygnowała z planów połączenia korytarzem tak zwanej donieckiej republiki z anektowanym Krymem. W ten sposób otrzymaliby dostęp do ukraińskiej wody i przejście lądowe na półwysep" - ocenił Ołeksij Melnyk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl