Ostrzał polskiej ambasady w Bagdadzie - nie ma ofiar
Dwa pociski uderzyły w polską ambasadę w Bagdadzie, ale nikt nie został ranny. Charge d'affaires ambasady Artur Wardzyński powiedział, że personel ambasady pracuje normalnie. W sprawie ataku wszęto już śledztwo.
25.08.2004 | aktual.: 25.08.2004 17:44
Nie zeszliśmy do schronu. W ambasadzie było wtedy (w momencie ostrzału) kilkanaście osób. Pracujemy dalej - powiedział.
Według wicedyrektora departamentu systemu informacji MSZ Jarosława Drozda, ambasadę ostrzelano prawdopodobnie z moździerza.
Mamy potwierdzony przypadek ostrzału budynku polskiej placówki pociskami o większym kalibrze. Hipoteza mówi o moździerzu albo granatniku, przypuszczalnie z poruszającego się pojazdu - powiedział Drozd. Jak poinformował, jeden pocisk uderzył w mur blisko okna ambasady. Możliwe, że celem było właśnie to okno w ambasadzie - ocenił.
Drozd powiedział też, że w związku z zamachem wszczęto regularne śledztwo, w którym uczestniczą irackie władze bezpieczeństwa, eksperci ze strony ochrony polskiej ambasady oraz specjaliści z kontyngentów wojskowych wojsk stabilizacyjnych w Iraku. Jak dodał, pracownicy ambasady nie wracają do Polski i zostają w Iraku.
Według nieoficjalnego źródła w Bagdadzie, do którego udało się dotrzeć korespondentowi Polskiej Agencji Prasowej w Iraku, w kwartale, w którym znajduje się polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne, było słychać wybuchy.
Dla ochrony przez atakiem terrorystycznym gmach ambasady Polski w Bagdadzie jest od dłuższego czasu otoczony wysokimi blokami betonu. Cała cicha i uboczna uliczka, przy której jest polska placówka, jest odcięta od normalnego ruchu. Kilkadziesiąt metrów od budynku znajduje się stały kilkuosobowy posterunek irackiej policji.