Ostra wymiana zdań na Twitterze. Zaczęło się od Kaczyńskiego
Joachim Brudziński to nie tylko partyjny kolega Jarosława Kaczyńskiego, z którym spędza wakacje. Prezes może też na niego liczyć, kiedy jest atakowany. Wicemarszałek Sejmu wdał się w dyskusję na Twitterze z Dominiką Wielowieyską, która skomentowała czytanie przez lidera PiS "Atlasu kotów" w Sejmie. Na kilku wpisach się nie skończyło.
Teorię na temat powodu czytania w Sejmie przez Jarosława Kaczyńskiego "Atlasu kotów" przedstawiła dzienikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska. "Poprzednim razem po wystąpieniu Borysa Budki prezes Kaczyński 'bez żadnego trybu' krzyczał o 'zdradzieckich mordach i kanaliach'. Dziś spokojnie czyta książkę o kotach, aby dowieść: mogę zostać premierem, nie zaszkodzę PiS, umiem nad sobą panować" - napisała Wielowieyska. Tym postem rozpoczęła niekrótką wymianę zdań z wicemarszałkiem Brudzińskim.
Poseł PiS podkreślił, że słowa dziennikarki bardzo go bawią i zaapelował, by "już dała spokój z 'gazetową analizą prezesa Jarosława Kaczyńskiego'".
Wielowieyska nie pozostała mu dłużna. "Cieszę się, że sprawiłam panu radość. Jeśli ktoś z mównicy krzyczy 'zdradzieckie mordy i kanalie', to właściwe sam prosi się o psychoanalizę" - odpowiedziała politykowi.
Od "Atlasu kotów" do "Atlasu kotów"
W ten sposób dyskusja gładko zeszła z tematu czytania "Atlasu kotów" na sprawy wystąpienia Kaczyńskiego w Sejmie, kiedy krzyczał "zdardzieckie mordy" oraz słów prezesa PiS i Brudzińskiego: "Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje".
Brudziński podkreślił, że emocjonalna reakcja Kaczyńskiego była odpowiedzią na "ciągłe grubiańskie ataki na jego śp. brata prezydenta Lecha Kaczyńskiego". "Wydaje się, że gdy pan marszałek z prezesem Kaczyńskim krzyczeli do demonstrantów: 'Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje', to nie z nerwów, tylko z chęci obrażania ludzi protestujących przeciwko władzy" - napisała.
"A cóż też pani opowiada? Do jakich demonstrantów? Przecież to była demonstracja PIS. Prezes Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu cytował okrzyki warszawiaków do ówczesnych liderów KOD, którzy jak pani wie, (nawet 'Gazeta Wyborcza' o tym pisała) mają postawione zarzuty o przywłaszczenie środków ze zbiórek KOD" - utrzymywał Brudziński.
Ani on, ani dziennikarka nie chcieli dać za wygraną.
Brudziński w końcu poprosił Wielowieską, by "nie manipulowała". "Niby o jakim polityku tak powiedziałem, a potem się tłumaczyłem, że tylko cytowałem?" - zapytał. Inne pytanie miała dziennikarka. "Czy ja mogę robić tak samo, wypowiadając się np. na pański temat? Będę cytować coś, co usłyszałam na ulicy" - zaznaczyła.
Polityk PiS wrócił do tego, od czego się zaczęło. "O. Widzę, że ani taktyką na przykrycie 'Atlasu Kotów' jest prowadzenie tego typu sporu. Przykre, że nie chce pani przyjąć do wiadomości, że daleki jestem od intencjonalnego i świadomego obrażanie uczciwych i przyzwoitych ludzi, którzy mają inne poglądy niż ja" - podsumował.
Źródło: Twitter/WP