Artystę żegnało wiele znanych twarzy, w tym Daniel Olbrychski, Wiktor Zborowski czy Olga Lipińska
Uroczy, bezinteresowny, życzliwy i kolorowy człowiek, z głową pełną pomysłów, wizjoner teatru, który zarażał miłością do niego - tak o Adamie Hanuszkiewiczu mówili jego przyjaciele i uczniowie.
Jego osobowość, to zjawisko na mapie pokoleń - zaznaczył w prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz. - Któż inny tak potrafił przybliżyć dzieło Norwida jak on? Już nikt po nim i właściwie nikt przed nim - podkreślił. Jak wspominał, "całe tłumy gromadziły się na jego spektaklach i Norwid wydawał się tak bliski, zrozumiały i klarowny". Hanuszkiewicz otworzył teatr, nawiązując prostą rozmowę z widzami - wyjaśnił Łukaszewicz.
W ocenie aktora Wiktora Zborowskiego, Hanuszkiewicz swoją wyobraźnią i wizjonerstwem wpisał się w poczet największych reformatorów teatru w Europie. - Dzisiejsi reżyserzy, którzy wywracają teatr do góry nogami, w najlepszym tego znaczeniu, często nie zdając sobie z tego sprawy, idą dokładnie tą samą drogą, którą wyznaczył m.in. Adam Hanuszkiewicz - powiedział aktor. Jego zdaniem, ogromną dezynwolturę w podejściu do klasyki artysta łączył z miłości do niej. Zborowski podkreślił, że celem Hanuszkiewicza było otrząśnięcie klasycznych utworów z kurzu i odsłonięcie ich współczesnej, młodej twarzy.
- Człowiek wielki, człowiek niekonwencjonalny, który proponuje coś nowego, zawsze napotyka na opór ludzi wygodnych - powiedział Olga Lipińska nawiązując do odebrania w 2004 r. Hanuszkiewiczowi przez władze Warszawy jego Teatru Nowego.
Jak podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami aktorka i uczennica reżysera, Edyta Jungowska, po zamknięciu Teatru Nowego, na miejscu którego postawiono market, Hanuszkiewicz zamknął się w domu, żył przez wiele lat samotnie. - Myślę, że teatr go już nie cieszył. On tak bardzo kochał teatr, że kiedy mu go odebrano postanowił odejść, nie mieć z nikim kontaktu - mówiła.