Ostatni dzwonek na ustawę reprywatyzacyjną
W ciągu pół roku trafi do Sejmu projekt
ustawy reprywatyzacyjnej. Kwestii zwrotu nieruchomości lub wypłaty
rekompensat dawnym właścicielom nie udało się załatwić od 1989 r.
Teraz jest ostatni moment na uregulowanie tych spraw, bo inaczej
państwo będzie musiało wypłacać ogromne odszkodowania w gotówce -
pisze "Nasz Dziennik".
Szacuje się, że reprywatyzacja może objąć od 150 do 200 tys. dawnych właścicieli niedużych fabryk, kamienic czy ziemi lub ich spadkobierców. Tracili oni swoje majątki na skutek zapisów np. reformy rolnej (1044), ustawy o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej (1946).
Wiceminister skarbu Krzysztof H. Łaszkiewicz, który przygotowywał ustawę reprywatyzacyjną także w rządzie Jerzego Buzka twierdzi, że należy na nowo oszacować wartość roszczeń reprywatyzacyjnych. Trzeba sprawdzić, co można oddać dawnym właścicielom lub ich spadkobiercom i wtedy dopiero będzie można mówić o formie reprywatyzacji- mówi Łaszkiewicz.
Byli właściciele mają po swojej stronie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Niektórzy wygrali też procesy cywilne z rządem i Skarb Państwa musi im wypłacać odszkodowanie. Jeśli parlament nie przyjmie ustawy, takich procesów może być znacznie więcej, a wtedy konieczność wypłaty odszkodowań zrujnowałaby budżet państwa, który i tak ma wysoki deficyt - ocenia "Nasz Dziennik". (PAP)