Ostateczne wyniki wyborów na Islandii. Centroprawica wraca do władzy
Dwa centroprawicowe i eurosceptyczne ugrupowania wygrały sobotnie wybory parlamentarne w Islandii: 26,7 proc. głosów zdobyła Partia Niepodległości (PN), 24,4 proc. - Partia Postępowa (PP) - wynika z ostatecznych rezultatów wyborów. Wyniki te były spodziewane; odsunięcie od władzy koalicji lewicowej zapowiadały sondaże przedwyborcze.
Uzyskany rezultat da prawicowej PN i centrowej PP po 19 miejsc w 63-osobowym parlamencie (Althingu). Urząd premiera obejmie prawdopodobnie 43-letni szef PN Bjarni Benediktsson. Prawo wskazania polityka, który otrzyma zadanie sformowania koalicji rządowej należy do prezydenta, ale tradycyjnie jest to przywódca partii, która zdobyła w wyborach najwięcej głosów.
Dwie partie koalicji rządzącej od 2009 r.: Sojusz Socjaldemokratyczny (S) i Zielona Lewica (ZL) uzyskały odpowiednio: 12,9 proc. głosów (9 miejsc w parlamencie) i 10,9 proc. głosów (7 miejsc). Do nowego parlamentu wejdą w wyniku wyborów jeszcze dwa ugrupowania: Jasna Przyszłość, opowiadająca się za integracją z UE (8,2 proc. głosów) oraz Partia Piratów (5,1 proc. głosów).
Frekwencja była wysoka, mimo powszechnego w społeczeństwie zniechęcenia do polityków, i wyniosła 83,3 proc. głosów.
Jak podkreślają analitycy, centroprawica powraca do władzy pod hasłami cięć podatków i ulg w spłacie zadłużenia kraju po tym, jak pięć lat temu właśnie jej rządy doprowadziły kraj do spektakularnej katastrofy gospodarczej. Koalicja socjaldemokratów i Zielonej Lewicy zwyciężyła w wyborach w 2009 roku na fali społecznego protestu po wybuchu kryzysu finansowego. Teraz jednak niezadowoleni z dotkliwych wyrzeczeń Islandczycy nie poparli lewicy, mimo poprawy stanu gospodarki.
I PN, i PP są przeciwnikami wstąpienia Islandii do Unii Europejskiej, o której zaczął rozmawiać z Brukselą lewicowy rząd. Ich wygrana będzie więc oznaczać najprawdopodobniej odłożenie akcesji. Nie popiera jej obecnie większość Islandczyków.
Licząca zaledwie 320 tys. mieszkańców Islandia przez ok. dziesięć lat była jednym z centrów finansowych Europy; jej banki udzielały tanich kredytów i kusiły potencjalnych klientów wysokimi odsetkami. Obietnicom tym zaufało wielu drobnych ciułaczy, zwłaszcza z Wielkiej Brytanii i Holandii.
Pozbawione praktycznie kontroli banki rozrosły się do roku 2008 do poziomu przekraczającego 10 razy PKB Islandii, po czym w ciągu zaledwie kilku dni splajtowały, pozostawiając olbrzymi dług i powodując łańcuch bankructw. Była to zapowiedź podobnych problemów w innych krajach europejskich.
Socjaldemokraci ustabilizowali gospodarkę działaniami, uznanymi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) za wzorcowe. Jednak szereg błędnych posunięć politycznych, podwyżki podatków i wzrastające zadłużenie gospodarstw domowych spowodowały drastyczny spadek ich popularności.