Ośmiu cywilów zginęło w zmasowanym ataku na Izrael
Ośmiu cywilów zginęło
po południu w zmasowanym ostrzale rakietowym północnego
Izraela, dokonanym przez libańskich hezbollahów - poinformowały
izraelskie władze i służby medyczne. Są też ranni.
Według danych policji, w ciągu pół godziny na północny Izrael spadło co najmniej 100 pocisków rakietowych. Syreny alarmowe zawyły we wszystkich miastach północnej części kraju. Rakiety uderzyły w Akkę, Maalot, Kiriat Szmonę, Tyberiadę, Rosz Pinę i Safed.
Kilka z nich eksplodowało w samym centrum Akki, uszkadzając dom mieszkalny; zginęło tam pięć osób, pięć zostało rannych. Trzech izraelskich Arabów poniosło śmierć w Maalot. W okolicy tej miejscowości obrażenia odniosło też czworo dzieci. Ich stan jest bardzo poważny - podają źródła medyczne.
Liczba ofiar czwartkowego ostrzału zrównała się z pierwszym i dotychczas najbardziej krwawym atakiem rakietowym hezbollahów na Hajfę (16 lipca), gdy na dworcu kolejowym w tym mieście zginęło osiem osób. Od początku konfliktu w eksplozjach pocisków w Izraelu zginęło 27 cywilów. 39 izraelskich żołnierzy poległo w starciach z bojówkami Hezbollahu.
Czwartkowy atak jest sygnałem, że wbrew słowom premiera Izraela Ehuda Olmerta, potencjał zbrojny Hezbollahu wciąż pozostaje znaczący. Olmert podkreślał w środę, że ofensywa w Libanie "całkowicie zniszczyła" infrastrukturę szyickich bojówek, a dowodem tego miał być spadek liczby ataków rakietowych.