Oskarżony o zabójstwo żony uniewinniony po 9 latach
Sąd Apelacyjny w Białymstoku prawomocnie
uniewinnił mieszkańca Augustowa od zarzutu
zabójstwa żony i usiłowania zabójstwa syna dziewięć lat temu.
Przed rokiem Sąd Okręgowy w Suwałkach, jako sąd pierwszej instancji, skazał Jana S. na 15 lat więzienia i zdecydował o jego aresztowaniu.
W ocenie Sądu Apelacyjnego brak jednak "dostatecznych dowodów winy oskarżonego w popełnieniu wszystkich zarzucanych mu czynów", a mnóstwo wątpliwości w sprawie należało tłumaczyć na jego korzyść.
Uniewinniając go, sąd apelacyjny jednocześnie zdecydował o uchyleniu aresztu.
Był to czwarty proces w tej sprawie, toczył się za zamkniętymi drzwiami. W trzech poprzednich sąd pierwszej instancji uniewinniał Jana S., a sąd apelacyjny orzeczenia te uchylał.
Do zabójstwa 41-letniej żony Jana S., nauczycielki, osoby znanej i lubianej w Augustowie, doszło w 1999 roku. Tragedia miała miejsce w domu jednorodzinnym małżeństwa S., kobietę uduszono.
Według jej męża do mieszkania w nocy weszli włamywacze, którzy go ogłuszyli. Z relacji syna wynikało, że jego też próbowano udusić. Policja nie znalazła jednak śladów włamania. M.in. to zdecydowało, że podejrzanym, a następnie oskarżonym, stał się mąż zamordowanej kobiety.
Uzasadniając uniewinnienie Jana S. sędzia Dariusz Czajkowski powiedział, że sąd analizował różne wersje zdarzenia sprzed dziewięciu lat, a także szczegółowo zebrane w sprawie dowody. Prokuratura przyjęła, że nie było udziału osób z zewnątrz, sąd apelacyjny uznał tymczasem - prezentując ocenę poszlak przyjętą przez prokuraturę - że nie można tego wykluczyć.
Analizował przy tym np. opinie biegłych dotyczące zamków w drzwiach domu, brak odcisków palców innych osób niż domownicy, a także ślady zebrane przez policję tuż po zabójstwie. Sędzia wprost ocenił, że na początkowym etapie śledztwa były błędy w postępowaniu, m.in. przy oględzinach, ale i przy przesłuchaniach Jana S., najpierw świadka, potem podejrzanego.
Sędzia Czajkowski dodał, że nawet jeśliby przyjęto, iż nie było w zdarzeniu udziału osób z zewnątrz, nie ma dostatecznych dowodów na sprawstwo Jana S., a jest mnóstwo wątpliwości, których nie można tłumaczyć na jego niekorzyść.
Jan S. nie miał najmniejszego powodu, by pozbawić życia swoją żonę. Wynika z akt sprawy, że Jan i Terasa S. byli małżeństwem idealnym - dodał sędzia.
Jak powiedział, w procesie obalone zostało podejrzenie, wymieniane przez prokuraturę jako potencjalny motyw, rzekomego molestowania syna przez ojca. To wersja odrzucona w procesie badaniem DNA - podkreślił sędzia Czajkowski.
Przyznał też, że tragiczne w tej sprawie jest to, sprawcy nie ustalono. Wyrokiem uniewinniającym sąd potwierdza domniemanie prawne ciążące na każdym człowieku, że oskarżonego nie uznaje się za winnego, dopóty, dopóki wina nie zostanie mu udowodniona w prawomocnym orzeczeniu skazującym - powiedział sędzia Czajkowski.
Dodał, że organy państwa z tym postępowaniem karnym nie uporały się, nie doprowadzając sprawcy przed wymiar sprawiedliwości.