Oskarżeni o zniszczenie zabytku nie przyznają się do winy
- Nie przyznaję się do winy - mówił przed sądem oskarżony Jan J., wojewódzki konserwator zabytków, któremu prokuratura zarzuca m.in. niedopełnienie obowiązków i zaniechanie żądania dokumentacji przy remoncie unikalnej, XVII-wiecznej kamienicy przy Rynku Głównym 22.
24.05.2010 | aktual.: 25.05.2010 10:03
Do winy nie poczuwają się także dwaj biznesmeni, Krzysztof G. i Jacek M., współwłaściciele tej kamienicy, którzy mieli bez zezwolenia w latach 2005-09 prowadzić w niej niektóre prace budowlane. I, zdaniem prokuratury, trwale zniszczyć unikalny, zabytkowy obiekt. Proces trzech mężczyzn właśnie ruszył.
- Cała sprawa to nieporozumienie. Wcześniej nikt nam nie zarzucał, że łamiemy prawo, a nagle zostaliśmy zatrzymani, postawiono nam zarzuty, a my kamienicy nie zniszczyliśmy, a tylko staraliśmy się ją ratować, bo była w katastrofalnym stanie - twierdził oskarżony 53-letni Krzysztof G., z zawodu adwokat. Opowiadał, że po nabyciu budynku szukał inwestora, który wyłożyłby spore sumy na remont zabytku i w końcu podpisał umowę z Empikiem, który chciał tam otworzyć swoją siedzibę. Przeprowadzono ekspertyzy budowlane, rozpoczęto niektóre prace, ale w pewnej chwili Empik wycofał się z umowy, bo jej koszty okazały się zbyt duże.
- W konsekwencji odzyskaliśmy obiekt w jeszcze gorszym stanie. Robiliśmy wszystko, by nie doszło do katastrofy budowlanej, wtedy wymieniono i wzmocniono niektóre stropy, postawiono jedną ścianę - opowiadał. Zdaniem prokuratury doszło wtedy do podwyższenia budynku, na co nie było pozwolenia, zabudowy zabytkowego podwórka i choćby zniszczenia unikalnego kominka. - To nieprawda. Kominek jest z powrotem na swoim miejscu, budynek nie jest wcale wyższy, a cały proces inwestycyjny ciągle nie jest skończony. Nikt nie zaczekał, aż tak się stanie, zostaliśmy oskarżeni - mówił Krzysztof G. Na dowód pokazywał aktualne zdjęcia zabytkowego kominka.
- Przebudowa zabytku była działaniem na szkodę interesu publicznego, a wojewódzki konserwator zabytków Jan J. zaniedbał obowiązków wobec współoskarżonych inwestorów, m.in. poprzez zaniechanie uzgodnienia programu prac konserwatorskich, dokumentacji konserwatorskiej określającej stan zachowania zabytku, wizualizacji skutków przebudowy kamienicy na wygląd pierzei, czyli ciągu elewacji budynków tej części Rynku oraz nie zasięgnął opinii Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków - wylicza prokurator Paweł Baca.
Z opinii biegłych wynika, że Jan J. dopuścił się takich zaniedbań i doszło do, jak napisali "ingerencji w zabytkową substancję (...) i w sposób trwały unicestwiono układ historyczny zabytkowej kamienicy". Oskarżony odpiera zarzuty, grozi mu do 3 lat więzienia.
- Dwaj inwestorzy mają też zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia wielu osób, bo poprzez przebudowę kamienicy w sąsiednich budynkach istnieje ryzyko niewłaściwego funkcjonowania instalacji kominowych, wentylacyjnych i dymowych - mówi Baca. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Przeczytaj więcej w serwisie NaszeMiasto.pl
NaSygnale.pl: Drużynowy po godzinach pracował dla mafii