ŚwiatOsetia i Dubrowka - bliźniacze zamachy?

Osetia i Dubrowka - bliźniacze zamachy?

Atak na szkołę w Osetii Północnej to niemal kopia dokonanego przed dwoma laty zajęcia przez czeczeńskich rebeliantów moskiewskiego teatru na Dubrowce; oba wydarzenia różni tylko ciężar zbrodni i liczba zakładników.

01.09.2004 | aktual.: 01.09.2004 18:11

Teatr zajęło 23 października 2002 roku 50-osobowe komando i podobnie jak 20-25 terrorystów, którzy wtargnęli do szkoły w Biesłanie w Osetii Północnej, przez parę godzin nie ujawniało swoich żądań. Później terroryści zażądali wycofania przez Rosję wojsk w Czeczenii. W obu przypadkach grozili rozstrzeliwaniem zakładników i wysadzeniem budynku w powietrze. I tu, i tam wśród terrorystów były kobiety z przypiętymi do pasa ładunkami wybuchowymi.

W obu przypadkach akt terroru nastąpił w czasie skoncentrowania w budynku największej liczby osób - do teatru terroryści weszli w chwili, gdy ponad 800 widzów oglądało gigantyczny musical "Nord-Ost", w Biesłanie zaatakowali, gdy dzieci i ich rodzice uczestniczyli w uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. Zakładników z Dubrowki stłoczono na widowni, zakładników z Biesłanu spędzono do sali gimnastycznej - oba budynki zaminowano.

Także prezentowane przez rosyjską telewizję ujęcia z wydarzeń w Osetii Północnej przypominają to, co dwa lata temu widziano pod teatrem - szpalery milicyjne, otoczony budynek i wokół tłum gapiów. Brakuje jedynie dziennikarzy, którym w większości władze uniemożliwiły przylot do Osetii, zamykając lotnisko i granice regionu.

Prezydent Czeczenii i lekarz z Dubrowki

Również zestaw negocjatorów jest podobny. Na Dubrowce pojawił się Asłanbek Asłachanow - wówczas czeczeński deputowany, dziś doradca prezydenta Władimira Putina. Terroryści z Biesłanu zażądali, by na miejsce przybył znienawidzony przez czeczeńskich rebeliantów i oskarżany o tolerowanie porwań i prześladowań Czeczenów prezydent Inguszetii Murat Ziazikow. Nie wiadomo, czy "zaproszono" go po to, by z nim negocjować, czy po to, by go zabić.

Dwa lata temu Mowsar Barajew i jego oddział chcieli widzieć na Dubrowce ówczesnego lidera Czeczenii Achmada Kadyrowa. Nie zdecydował się on na przyjazd, choć później twierdził, że był na to gotowy i jedynie władze Rosji go powstrzymały.

Grupa okupująca szkołę chce też, by negocjował z nią rosyjski lekarz Leonid Roszal, ten sam, który w 2002 roku udzielał pomocy zakładnikom na Dubrowce i rozmawiał o wypuszczaniu części z nich.

Terrorystyczna twierdza

Pierwszą różnicą między Biesłanem i Dubrowką jest postawa rebeliantów. W Biesłanie ich ofiarami są dzieci, podczas gdy komando z Dubrowki przez niemal cały kryzys negocjowało uwalnianie nieletnich i próbowało stwarzać wrażenie, że działa "humanitarnie".

Na Dubrowce terroryści okopali się w potężnym budynku i - w przeciwieństwie do terrorystów z Biesłanu - nie ustawili snajperów, nie strzelali do znajdujących się wokół ludzi. Na początku kryzysu można było podejść dość blisko gmachu nie ryzykując życia. Dopiero z czasem rosyjskie służby coraz bardziej rozszerzały szpalery.

W Osetii Północnej szkoła zamieniła się w twierdzę. Na dachu - według Rosjan - widziano snajpera, a część świadków twierdzi, że terroryści kazali dzieciom stanąć w oknach, tak by nikt nawet nie myślał o szturmie.

Będzie szturm?

Kryzys na Dubrowce skończył się po 57 godzinach, 26 października 2002 nad ranem, gdy siły rosyjskie odbiły teatr. Porywaczy i ich ofiary uśpiono gazem. Czeczenów później dobito, ale wraz z nimi zmarło w wyniku zatrucia 130 zakładników, a wielu zostało okaleczonych.

Czy i tym razem Rosjanie zdecydują się na siłowe rozwiązanie kryzysu? Wtedy bezskutecznie przedstawiały to jako swój sukces. Władimir Putin został "rozgrzeszony" przez większość obywateli, jednak ta sama większość nie uważa dziś szturmu na Dubrowce za powód do dumy. Nie świętuje się jego rocznic.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)