Oriana Fallaci zarzuca Ministerstwu Sprawiedliwości złamanie prawa

Znana pisarka oświadczyła, że z niedowierzaniem przyjęła wiadomość o tym, że resort nielegalnie wykorzystał jej artykuł łamiąc w ten sposób prawo autorskie. Ministerstwo zapewniło, że nie miało zamiaru złamać prawa.

Fallaci wyraziła zdumienie, że resort sprawiedliwości zamieścił na swojej stronie publikację, opatrzoną słowami "copyright Oriana Fallaci, przedruk zabroniony".

"Na paradoks zakrawa fakt, że ministerstwo, które powinno najlepiej znać prawo, dopuściło się tak poważnego naruszenia praw autorskich" - podkreśliła pisarka w proteście skierowanym na ręce ministra Roberto Castellego.

Dodała, że krzywdę wyrządzono nie tylko jej, ale także dziennikowi "Corriere della Sera". Zapowiedziała, że wytoczy sprawę sądowa każdemu, kto będzie chciał - jak to ujęła - okraść ją z tekstów.

Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości zapewnił, że zamiarem resortu nie było złamanie prawa, lecz wyrażenie ogromnego uznania dla autorki artykułu.

Przez cztery dni po publikacji filipiki znanej pisarki, wymierzonej w mieszkających w Europie muzułmanów, była ona najważniejszym materiałem na oficjalnej stronie resortu sprawiedliwości. Artykuł zniknął w środę wieczorem po proteście autorki.

W obszernej publikacji Oriana Fallaci skrytykowała Europę, nazywaną przez siebie Eurabią, za bezradność i bezbronność wobec - jak to określiła - islamskiego nazizmu. Potępiła pobłażliwość wobec setek tysięcy muzułmańskich imigrantów, opanowujących europejskie miasta i budujących meczety.

W ostrych słowach oceniła postawę Kościoła katolickiego za pełną uległości postawę wobec islamu i uznała to za największy błąd popełniony przez Jana Pawła II, w którego ślady idzie teraz Benedykt XVI.

Sylwia Wysocka