Orban połączy siły z PiS? "Były rozmowy na poziomie prezesów"
Wypychany z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) premier Węgier grozi przyłączeniem się do grupy politycznej PiS. Rozmowy na ten temat Orban i Kaczyński prowadzili już kilka miesięcy temu. Ale niektórzy są zdania, że to tylko część "pawiego tańca" Węgrów.
Po raz pierwszy od czasu wstąpienia do europejskiej chadecji, partia Viktora Orbana z realnym ryzykiem wykluczenia i utracenia "parasola ochronnego" największej grupy politycznej w Europie. Wniosek o wyrzucenie Węgrów złożyło 12 partii (głównie z Beneluksu i Skandynawii), a lider grupy Manfred Weber postawił Orbanowi ultimatum. Nakazał mu m.in. przeproszenie reszty partii członkowskich (których nazwał "pożytecznymi idiotami") i przywrócenie wypchniętego z Węgier Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego.
Na odpowiedź wojowniczego Węgra nie trzeba było długo czekać. W piątek premier udzielił wywiadu publicznemu radiu. I ani myślał przepraszać.
- Ta debata może się skończyć tym, że Fidesz znajdzie swoje miejsce poza EPL. Jeśli będziemy musieli zacząć coś nowego, to oczywiście pierwszym miejscem na rozpoczęcie rozmów będzie Polska - stwierdził Orban. Dodał, że w Polsce zawita już w niedzielę, gdzie weźmie udział w uroczystościach z okazji 20. rocznicy wejścia do NATO.
Przeczytaj również: Los Orbana w rękach PO. Pamiętają mu głos na Tuska
Rozmowy już były
W programie wizyty nie ma oficjalnego spotkania Orbana z Kaczyńskim, a politycy PiS zaprzeczają, by miało dojść do rozmów na temat połączenia sił obu partii. Ale jak stwierdził w rozmowie z WP europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, sprawa utworzenia wspólnej grupy politycznej była już poruszana poprzednich spotkaniach "na poziomie prezesów". Jak dotąd jednak Orban wolał pozostać w EPL, największej grupie politycznej w Europie, której członkostwo zapewniało dotąd parasol ochronny nad węgierskim rządem.
- Sęk w tym, że ten parasol jakiś czasu został wycofany. I dziś Orban jest znacznie ostrzej atakowany w Brukseli niż my. To też efekt zmiany jego podejścia, ale fakt jest taki, że ma gorsze stosunki z Junckerem i Komisją niż my - zauważa w rozmowie z WP jeden z polityków PiS. - To oczywiste, że jeśli go wyrzucą, będziemy w jednej grupie - dodaje.
Orban lawiruje
Komentatorzy mają jednak wątpliwości, czy węgierski premier rzeczywiście zamierza zrealizować swoją groźbę wobec chadeków.
- Podejrzewam, że to element jego "pawiego tańca", który tradycyjnie wykonuje wobec kolegów z grupy. Stroszenie piór, by potem ostatecznie dać się udobruchać. Mimo wszystko jego plan A to członkostwo w EPL. Daje mu prestiż i nie sądzę, by z tego zrezygnował - mówi WP Andras Toth-Czifra. Jak zauważa, mimo wojowniczego języka, Orban już spełnił jeden z warunków postawionych przez władze EPL: zapowiedział zakończenie billboardowej kampanii skierowanej przeciwko szefowi Komisji Europejskiej Jean-Claude'owi Junckerowi (również chadeka).
- Jego atak na Junckera był próbą pokazania, że pokolenie roku 68. już minęło, a przyszłość należy do niego. Taka dla niego jest stawka tej gry - mówi ekspert.
Podobnego zdania jest Szabolcs Panyi, dziennikarz Direkt36. Jego zdaniem Orban nie chce opuszczać największej europejskiej partii, ma bowiem ambicję stać się jednym z jej liderów i nadawać ton europejskiej debacie. Byłoby to trudniejsze, gdyby był członkiem mniejszej i mniej prestiżowej grupy EKR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), do której należy PiS. Tym bardziej, że i tam jego ugrupowanie nie byłoby niekwestionowanym liderem.
- Fakty są takie, że mamy więcej szabel i istniejące już struktury. Ale szczerze mówiąc, nie zauważyłem, by miał jakieś ambicjonalne zapędy w rozmowach z Kaczyńskim czy Morawieckim. Nie dawał po sobie poznać, że on musi być liderem - mówi WP rozmówca z PiS.
Warszawa-Budapeszt-Rzym
Nie wszystko leży jednak w rękach Węgra. Decyzja w sprawie przyszłości Fideszu w EPL ma zostać podjęta podczas zgromadzenia politycznego grupy 20 marca. I wiele wskazuje na to, że jeśli Orban się nie ugnie, większość delegatów zagłosuje za wykluczeniu jego partii z chadeckiej międzynarodówki.
Jeśli do tego dojdzie, Fidesz mógłby dołączyć do grupy PiS jeszcze przed majowymi wyborami europejskimi. PiS liczy na to, że po wyborach do EKR mogłaby też dołączyć włoska Liga Matteo Salviniego. Według prognozy Parlamentu Europejskiego, włoscy nacjonaliści mają szanse na największą delegację w całym PE.
- Jestem przekonany, że przy takim scenariuszu, znajdziemy się w jednej grupie z Orbanem i Salvinim - mówi Kuźmiuk.
Przeczytaj również: Salvini przekonuje PiS do sojuszu. Kulisy negocjacji
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl