Opozycja o rewelacjach "Rzeczpospolitej"
"Jeśli to prawda, to stała się rzecz
straszna", "mogą się jeszcze pojawić inne podmioty zamieszane w
aferę starachowicką", "dziwne, że po raz kolejny pojawiają się
przecieki ze śledztwa" - tak politycy opozycji komentują
doniesienia sobotniej "Rzeczpospolitej", gdzie czytamy, że z akt śledztwa, które kielecka prokuratura przekazała
do Sejmu wraz z wnioskiem o uchylenie immunitetu byłego wiceszefa
MSWiA Zbigniewa Sobotki wynika, że generał Antoni Kowalczyk,
komendant główny policji, zmienił zeznania i przyznał, że
poinformował Sobotkę o planowanej akcji CBŚ.
11.10.2003 | aktual.: 11.10.2003 13:40
"Jeżeli jest to prawda, to stała się rzecz straszna" - ocenił informacje "Rz" Bronisław Komorowski (PO). "Bo tak na końcu oznaczałoby to tyle, że polityk SLD odpowiedzialny za prace policji, nadzorujący policję, był źródłem przecieku informacji: po pierwsze na rzecz mafii starachowickiej, która miała swoje wtyczki w systemie politycznym. Oprócz tego oznaczałoby to, że naraził na ogromne ryzyko swoich własnych podwładnych, którzy sprawę prowadzili" - podkreślił. "To kwalifikowałoby się do zdrady. To jest mniej więcej tak, jakby minister obrony narodowej okazał się szpiegiem" - uważa Komorowski.
"Jeżeli się to potwierdzi w prokuraturze, to się kwalifikuje na jak najdalej idące konsekwencje polityczne, aż do dymisji nie tylko ministra spraw wewnętrznych, ale chyba i premiera" - powiedział Komorowski.
Zdaniem Zbigniewa Wassermanna (PiS) do skandali zaliczyć należy ujawniony fakt, że komendant Kowalczyk z materiałami, z których wynikało, że nastąpił przeciek poszedł w pierwszym rzędzie nie do kogo innego, ale do tego, którego ten materiał mógł obciążać" - powiedział Wassermann.
Zwrócił też uwagę na fakt, że Sobotka, nadzorując policję nie miał kompetencji do nadzorowania czynności operacyjnych policji.
W ocenie Wassermana, nie zakończyło się jeszcze ujawnianie podmiotów zamieszanych w te aferę. "Myślę, że oprócz komendanta Kowalczyka, tam się mogą pojawić jeszcze inne osoby, o których zresztą było niedawno głośno w związku z naruszeniem ustawy antykorupcyjnej". Wyjaśnił, że ma na myśli Józefa Semika i Romana Kurnika.
Szczegółów doniesień "Rz" nie chciał komentować Janusz Wojciechowski (PSL). Wicemarszałek dziwi się jednak, skąd kolejny raz wiadomości, które nie powinny w tej chwili być znane publicznie, stały się znane. "Coś dziwnego dzieje się z tymi śledztwami. Nie do dziennikarzy mam pretensje, ale do tych którzy powinni tego pilnować" - podkreślił.
Sam Sobotka, odnosząc się do informacji "Rz", powtórzył, że Antoni Kowalczyk nie przekazał mu żadnych informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach. Natomiast generał Antoni Kowalczyk podkreślił, że nieprawdziwe są stwierdzenia sugerujące jego udział w nielegalnym przekazaniu poufnych informacji, dotyczących tzw. sprawy starachowickiej. Jak dodał, nigdy nie udostępnił poufnych informacji niezgodnie z prawem.