PolitykaOpozycja chce uderzyć w Kamińskiego. "To może go tylko wzmocnić"

Opozycja chce uderzyć w Kamińskiego. "To może go tylko wzmocnić"

Opozycja żąda dymisji Mariusza Kamińskiego. - Rozważamy złożenie wniosku o wotum nieufności wobec szefa MSWiA - deklaruje w rozmowie z Wirtualną Polską szef klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski. Podobny krok - jak słyszymy - rozważa Koalicja Obywatelska. Tym samym partie opozycyjne chciałyby doprowadzić do debaty nad działalnością byłego szefa CBA, ministra, którego nazwisko jest dziś na ustach całej Polski.

Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Michał Wróblewski

Wtorek, 28 września. Konferencja prasowa ministrów Mariusza Błaszczaka i Mariusza Kamińskiego. Temat: kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Szefowie MON i MSWiA informują, że sytuacja jest dużo poważniejsza, niż mogłoby się wszystkim wydawać. Na dowód pokazują zdjęcia, na których widać terrorystów szykujących się do egzekucji, nagie dzieci oraz mężczyznę kopulującego z koniem.

Przekaz wybijający się z konferencji, podkręcony przez telewizją publiczną: przy polskiej granicy na terenie Białorusi stacjonują mordercy, pedofile i zoofile. Jeśli wpuścimy ich do kraju, Polacy będą w niebezpieczeństwie.

Konferencja wywołuje burzę, a Kamiński z Błaszczakiem zostają oskarżeni przez opozycję i obserwatorów życia politycznego, że publicznie epatują obscenicznymi obrazami. Sypią się wnioski do prokuratury, opozycja wzywa do dymisji.

Co prawda szef MSWiA deklaruje, że niczego się nie wstydzi, ale politycy PiS nie ukrywają w nieoficjalnych rozmowach, że ofensywa z publikacją zoofilskich zdjęć została "przegrzana". Sprawa zaczęła być wstydliwa dla bardziej umiarkowanych przedstawicieli obozu władzy. Dlatego ma być powoli wyciszana.

Warszawa miastem Kamińskiego

Mariusz Kamiński cicho jednak siedzieć nie zamierza. Szef MSWiA jest pewny swojej pozycji i swoich zadań. Wnioski opozycji o odwołanie? Minister spraw wewnętrznych nic sobie z tego nie robi. Wie, że im głośniej przeciwnicy będą domagać się jego dymisji, tym silniejszy będzie w oczach Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS ufa Kamińskiemu jak mało komu. Od lat.

Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński
Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński © East News | Jakub Kaminski

Dla wielu relacje te od zawsze były zagadką. Kamiński to zresztą człowiek tajemniczy, raczej małomówny, nie jest skłonny do zwierzeń. Jego krąg to najbliżsi współpracownicy, również z czasów kierowania CBA. Warszawscy działacze PiS, którzy widzą w nim wielki autorytet. Kamiński może na nich liczyć. Bez względu na okoliczności.

Gdy Platforma Obywatelska za czasów swoich rządów decyzją Donalda Tuska wyrzucała Kamińskiego z funkcji szefa CBA, Jarosław Kaczyński wciągnął go do kierownictwa PiS i powierzył mu funkcję szefa stołecznych struktur partii. Tu Kamiński budował dwie rzeczy: respekt działaczy i pozycję w partii.

Co ciekawe, były szef CBA swoje rządy w stolicy zaczął od czystek: wymienił szefów dzielnicowych komitetów PiS, a jego miotła sięgnęła najbliższych współpracowników Mariusza Błaszczaka. Dziś Kamiński ramię w ramię z Błaszczakiem walczą z migrantami na granicy. Jednak Warszawa wciąż pozostała dla nich polityczną strefą walki o wpływy.

Człowiek demolka

Skrytość, umiejętność wnikliwej obserwacji otoczenia, brak przywiązania do kwestii materialnych, wręcz życiowy ascetyzm, walka o "sprawę", dążenie do celu za wszelką cenę, choćby groziło to bolesnym zderzeniem ze ścianą - to cechy wspólne dla Jarosława Kaczyńskiego i Mariusza Kamińskiego.

Ale są też sprawy, które zasadniczo ich różnią. Kamiński jest zdeklarowanym ateistą, nigdy nie wierzył w zamach smoleński. Nie pojawia się na antenie Radia Maryja czy Telewizji Trwam, nie uczestniczy w mszach ku pamięci ofiar katastrofy tupolewa. Kamiński wojował też przed laty z Antonim Macierewiczem, ongiś bohaterem pisowskiego elektoratu.

Dziś jednak te wszystkie różnice nie mają znaczenia - Kaczyński sam w zamach nie wierzy, a Smoleńsk całkowicie zniknął z politycznego radaru obozu władzy. Macierewicz jest na totalnym marginesie, za to pozycja Kamińskiego jest niezachwiana. Mimo że szef MSWiA nie jest ulubieńcem Mateusza Morawieckiego, to premier nic mu nie może zrobić. Bo za Kamińskim zawsze stanie Kaczyński.

- Opozycja składając wnioski o odwołanie naszych ministrów zawsze osiąga efekt odwrotny do zamierzonego. Jeśli uderzą w Mariusza, tylko go wzmocnią - przekonuje polityk PiS.

Przedstawiciel opozycji odpowiada: - Kamińskiego nie odwołamy. Ale jeśli zewrzemy szyki, zbierzemy podpisy i doprowadzimy do debaty, zmusimy go do tłumaczenia się ze wszystkich skandali. Nie tylko na granicy, ale też w policji. To człowiek demolka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (466)