Opozycja bojkotuje głosowanie
Nie wiadomo, czy Sejm zajmie się projektem PiS zmian w ordynacji samorządowej. Nie było quorum na głosowaniu, ponieważ opozycja nie wzięła w nim udziału. Marszałek Sejmu zapowiedział powtórne głosowanie i zarzucił Platformie Obywatelskiej destabilizowanie prac Sejmu. Wirtualna Polska dowiedziała się w Sejmie, że PiS ściąga na głosowanie wszystkich swoich posłów, m.in. z Gdańska wraca do Warszawy Jacek Kurski.
21.07.2006 | aktual.: 21.07.2006 13:53
Za wprowadzeniem tego punktu do porządku obecnego posiedzenia Sejmu głosowało 227, nikt nie był przeciw, i nikt się nie wstrzymał. Będąca na sali opozycja nie wzięła udziału w głosowaniu. Koalicji zabrakło czterech głosów. Na sali zabrakło siedmiu posłów PiS, ośmiu Samoobrony i dwóch z LPR.
Z PiS nie było m.in.: Adama Hofmana, Jacka Kurskiego, Haliny Olendzkiej, z Samoobrony nie m.in.: Jana Łącznego, Józefa Pilarza, Marii Zbyrowskiej. Z LPR nie ma: Radosława Pardy, Witolda Hatki.
Po głosowaniu, marszałek Sejmu Marek Jurek ogłosił półgodzinną przerwę. Kolejna przerwa została ogłoszona na wniosek Marka Kuchcińskiego z PiS.
Opozycja mówi, że nie musi głosować, że Sejm nie musi głosować to nie jest poważne - powiedział marszałek Sejmu Marek Jurek. Niektórzy uważają, że skoro niczym to nie grozi, to można w dowolny sposób nie wykonywać swoich obowiązków - dodał. Musimy zrealizować porządek obrad, w tym debatę podatkową - podkreślił Jurek.
Zbigniew Chlebowski z Platformy powiedział, że jego partia jest zdeterminowana, by nie dopuścić do rozpatrywania zmian w samorządowej ordynacji wyborczej. Chlebowski uznał postępowanie PiS za skandalicze.
Natomiast Paweł Kowal z PiS ocenił, że obie strony - opozycja i koalicja - zachowują się zgodnie z obyczajami parlamentarnymi. Koalicja - bo chce przeprowadzić ustawę, którą uważa za ważną, a opozycja - bo to blokuje.
Jak zauważył po głosowaniach szef Samoobrony Andrzej Lepper, obowiązkiem posła jest głosować. Posłowie z opozycji, którzy nie głosują, robią obstrukcję - ocenił Lepper.
Z kolei zdaniem posła SLD Ryszarda Kalisza, wprowadzanie w ten sposób kolejnych punktów porządku dziennego "to skandal". Opozycja postanowiła, że nie bierze udziału w skandalu - podkreślił. To granda, na dwa czy trzy miesiące dokonywanie zamachu na ordynację wyborczą. To jest niezgodne ze standardami demokratycznego państwa - powiedział Kalisz.
Projekt PiS zakłada, że komitety wyborcze startujące w wyborach samorządowych mogłyby zawierać umowy o wspólnym podziale mandatów. Powstawałyby zatem tzw. grupy list; wyniki poszczególnych komitetów (list) objętych umową byłyby sumowane, a mandaty dzielone między listy proporcjonalnie. Opozycja określa projekt jako zamach stanu na uprawnienia wyborcze.