Opolszczyźnie już dziękujemy
- Opole traktuje nas jak kulę u nogi, więc lepiej zerwać ten łańcuch - mówi burmistrz Kietrza Józef Matela. Gmina Kietrz już wybrała nowy kierunek - chce się przyłączyć do powiatu raciborskiego, a tym samym do województwa śląskiego.
07.09.2004 | aktual.: 07.09.2004 10:26
Włodarze Kietrza wystosowali już pismo do Michała Czarskiego, marszałka województwa śląskiego, o wydanie opinii dotyczącej przyjęcia gminy pod urząd w Katowicach.
"Powyższe dyktowane jest troską o dobro mieszkańców i rozwój naszej gminy, którego Opolszczyzna nam nie gwarantuje - piszą burmistrz i przewodniczący rady miasta Kietrza. - Władze województwa troszczą się przede wszystkim o rozwój instytucji w samym Opolu i gmin podopolskich, równocześnie traktując w sposób marginalny potrzeby gmin położonych na obrzeżach województwa".
Burmistrz Matela jakby czekał na przyjazd gazety. Wyciąga z szafy plik dokumentów. - To, co robi zarząd województwa, to kpina w żywe oczy - mówi. - Od 2001 roku mimo wielu złożonych programów nie dostaliśmy ani grosza z kontraktu wojewódzkiego. Kiedy prosimy o wyjaśnienie, przysyłają nam kuriozalne odpowiedzi.
Burmistrz pokazuje dokumenty z kontaktu wojewódzkiego na lata 2001-2002. Kietrz wnioskował wtedy o dofinansowanie rozbudowy gimnazjum. W uzasadnieniu odmowy urząd marszałkowski pisze, że... "...możliwe jest dofinansowanie jedynie (...) budowy nowych obiektów gimnazjalnych, a nie rozbudowy i modernizacji."
- Tak napisali, a dali pieniądze na rozbudowę i modernizację gimnazjów w Kolonowskiem, Walcach i Olszance. Czy oni sobie myśleli, że ja tego nie sprawdzę? - denerwuje się Matela.
Pragnący zachować anonimowość urzędnik gminny: - Po tym, jak zaczęliśmy to sprawdzać, dostaliśmy telefon od jednego z marszałków, który krzyczał, że mu z urzędu dokumenty wynosimy...
Marszałek Grzegorz Kubat jest zaskoczony pretensjami burmistrza Kietrza. - Nie dzielę pieniędzy z kontraktu pod stołem - mówi. - Jest normalna rywalizacja. Jeśli komuś się wydaje, że wszystkie gminy w województwie śląskim dostały pieniądze z kontraktu, to się grubo myli. Wiem, że Racibórz narzeka na Katowice, z kolei gmina Bierutów z dolnośląskiego chce się przyłączyć do nas. Dlatego ja bym na miejscu burmistrza Meteli dobrze sprawę przemyślał. Ale on jest niecierpliwy i działa na zasadzie: "zrobię babci na złość, odmrożę sobie uszy".
Kietrz należy dziś do powiatu głubczyckiego, ale ze stolicy gminy jest bliżej do Raciborza (15 kilometrów). W kierunku Raciborza odjeżdża więcej autobusów, ludzie leczą częściej się w raciborskim szpitalu, młodzież studiuje w Państwowej Wyższej Szkole zawodowej, większość kietrzan ma pracę w Raciborzu.
- Mąż i zięć pracują w "Ramecie", brat w "Rafako", a bratowa w raciborskim urzędzie miasta - wylicza Leokadia Gąsior. - W Raciborzu się śmieją, że w Kietrzu zające po rynku biegają... Jerzy Machowski, właściciel sklepiku spożywczego na kietrzańskim rynku, przedstawia się jako "stary raciborzanin". - Powinniśmy przejść pod Racibórz - przekonuje. - Do Głubczyc mało co się jeździ, a w Raciborzu jest wszystko: szkoła, praca, szpital...
Włodarze Kietrza chcą do końca roku złożyć radzie ministrów wszystkie niezbędne dokumenty potrzebne do zmiany mapy administracyjnej. Chodzi m.in. o opinie marszałków, oraz konsultacje społeczne.
- Mnie ludzie łapią na ulicy za rękę i mówią: przejdźmy do tych Katowic, na co jeszcze czekamy - mówi Józef Matela. Kiedy wychodzimy z gabinetu burmistrza, napotykamy na koczujące na korytarzu kobiety. - Chcemy, by burmistrz nam wreszcie załatwił te ubikacje w mieszkaniach - tłumaczy Maria Chmielnicka. - Niby do Unii weszliśmy, a do klopa trzeba biegać na podwórko. Kobiety mówią, że nie obchodzi je, czy Kietrz będzie w województwie opolskim, czy śląskim. Halina Garbacz i Romualda Szłapa deklarują: - Jak nam Katowice te ubikacje obiecają, to zaraz za nimi zagłosujemy.
Krzysztof Zyzik