Opole. Tragiczny weekend nad wodą
W weekend na terenie województwa opolskiego podczas wypoczynku nad wodą zginęły dwie osoby. Okazuje się, że groźna jest nie tylko woda. Służby, w tym ratownicy WOPR i policja, apelują o zachowanie trzeźwość i rozwagi.
22.06.2021 11:21
Piękna pogoda i wysokie temperatury sprawiają, że chętnie wypoczywamy na wodą. Musimy jednak pamiętać, by nie ignorować podstawowych zasad bezpieczeństwa. Niestety w miniony weekend na terenie powiatu krapkowickiego w województwie opolskim doszło do utonięcia.
- W minioną niedzielę około godziny 15:30 krapkowiccy policjanci zostali skierowani nad jezioro w miejscowości Januszkowice. Jak ustalili mundurowi, 43-letni mężczyzna poszedł popływać w miejscu, które nie było wyznaczone do kąpieli. Jak się okazało, chwilę przed wejściem do wody spożywał alkohol. Wzywającego pomocy 43-latka zauważyła przypadkowa kobieta, która natychmiast powiadomiła służby ratownicze - relacjonuje sierż. sztab. Ewelina Karpińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach.
Przybyli na miejsce strażacy wyłowili z wody nieprzytomnego mężczyznę.
Zobacz także: Wakacje 2021 w Chorwacji. "Z dnia na dzień jest coraz więcej Polaków"
- Pomimo sprawnie przeprowadzonej akcji ratunkowej, mężczyzna zmarł. Niestety, jak pokazuje ten przykład, nadal zapominamy o zasadach bezpiecznego wypoczynku - podkreśla policjantka. I apeluje o rozsądek, ostrożność i trzeźwe myślenie podczas letniego wypoczynku.
To nie jedyna tragedia, do której doszło nad wodą na Opolszczyźnie. Jak podaje portal nto.pl niedzielę służby dwukrotnie interweniowały również na kąpielisku Bolko w Opolu.
"Wczesnym popołudniem 16-latek skoczył ze skarpy do płytkiej wody i doznał licznych potłuczeń. Został przewieziony do szpitala na badania" - podaje portal.
Nad wodą groźne jest także słońce
Karetkę wezwano też, gdy w wodzie przy dzikiej części plaży zasłabła 18-latka. Gdy weszła do wody, aby się schłodzić, straciła przytomność. Na brzeg wyciągnęli ją koledzy, którzy zaczęli reanimację. 18-latka odzyskała przytomność dopiero w karetce. Została zabrana do szpitala z podejrzeniem udaru słonecznego.
- Udar słoneczny powoduje, że rozgrzane ciało w kontakcie ze sporą chłodniejszą wodą zachowuje się jak sparaliżowane – mówi portalowi Andrzej Duda, ratownik WOPR z 30-letnim doświadczeniem. – Plażowicze zapominają też o tym, jak ważne jest nawodnienie organizmu. Po godzinach spędzonych na słońcu idziemy się schłodzić. Szybsze krążenie krwi sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy nadmuchali jeden po drugim serię balonów. Organizm się broni, robi nam się ciemno przed oczami, tracimy przytomność i wpadamy do wody. W takiej sytuacji nasze życie zależy od szybkiej reakcji świadków.
Udają, że ktoś tonie. "To lepsze niż dziesiątki upomnień"
Ratownicy Wodnego Ochotniczego pogotowia ratunkowego przyznają, że prewencyjne pogadanki na niewiele się zdają. Ludzie bowiem często myślą, że nie przytrafi im się wypadek nad wodą. Dlatego ratownicy mają swoje sposoby.
– Jeden sztuczny alarm daje więcej, niż dziesiątki upomnień – mówi portalowi nto.pl Duda z WOPR. – Ratownik wskakuje do wody i płynie do osób, które nie potrzebują wprawdzie pomocy, ale łamią zasady, na przykład opalając się na linach wyznaczających kąpielisko. Zwykle na plaży powoduje to poruszenie, bo odpoczywający są przekonani, że ktoś tonie. Efekt jest piorunujący. Widzimy jak rodzice momentalnie sprawdzają, gdzie są ich dzieci i przywołują je, jeśli wypłynęły za daleko.
Czytaj także: Pogoda szaleje, brakuje wody. Gminy apelują
I apeluje, by pamiętać, że osoba, która tonie, o życie walczy w milczeniu. To, że woła o pomoc machając rękami, to mit.