Opole. Radny-recydywista. Został złapany bez prawa jazdy aż siedem razy
Opole. Nowe fakty ws. byłego radnego PiS, który został złapany z kółkiem bez prawa jazdy. Okazuje się, że samorządowiec notorycznie łamał prawo.
30.07.2019 | aktual.: 30.03.2022 14:58
O sprawie informuje opolska "Gazeta Wyborcza". Wszystko zaczęło się od tego, że pod koniec stycznia 2019 roku Arkadiusz S. - członek gabinetu wojewody i radny miasta Opole z klubu PiS - został skontrolowany przed komendą policji w Nysie po tym, jak zaparkował na pasach. Okazało się, że nie ma prawa jazdy. Dokument stracił 12 lat temu.
Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że Arkadiusz S. jeździł samochodem pomimo braku wymaganych dokumentów. Jak podaje "GW", radny PiS otrzymywał zwrot kosztów za korzystanie z prywatnego samochodu podczas wykonywania służbowych obowiązków jako członek rady programowej TVP3.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Arkadiusz S. zawiesił swoje członkostwo w partii. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim. "Gazeta Wyborcza" dotarła do aktu oskarżenia w tej sprawie. Jak wynika z niego, gdy Arkadiusz S. został zatrzymany, miał udawać, że nie ma przy sobie prawa jazdy.
Opole. Będzie warunkowe umorzenie postępowania dla radnego?
To jednak nie wszystko. Śledczy ustalili także, że mimo zabranego prawa jazdy, Arkadiusz S. został zatrzymany jeszcze 6 razy. "Jeden w 2007 roku, 3 razy w 2009 roku, raz w 2011 roku i raz w 2015 roku" - wylicza "Gazeta Wyborcza". "Ponadto zatrzymywany był w związku z innymi naruszeniami przepisów prawa o ruchu drogowym, łącznie 36 razy od 1997 roku" - można przeczytać w dokumencie.
Prokurator wnioskuje o dwa lata okresu próby, roczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz wpłacenie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Dodatkowo złożył do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Dlaczego?
Prokurator Marek Śledziona w piśmie do sądu podkreśla, że "zachowania, które naruszały porządek prawny, nie były szczególnie dotkliwe", a Arkadiusz S. "nie jest osobą zdemoralizowaną, będzie przestrzegał porządku prawnego i nie popełni przestępstwa".
Wniosek prokuratora z kolei nie podoba się Tomaszowi Hankusowi ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze, który stwierdził, że jest on absurdalny. Wskazał również na to, że samorządowiec notorycznie dojeżdżał do pracy, świadomie łamiąc prawo, - W takim przypadku każdy przeciętny człowiek traktowany byłby jak pirat drogowy – zaznacza Tomasz Hankus w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". – Jeśli sąd się nie przychyli, złożymy kolejny wniosek, by naszą opinię prawną potraktować jako przyjaciela sądu – dodaje.
Jaki będzie finał sprawy Arkadiusz S.? Sąd Rejonowy ma o tym zdecydować na przełomie września i października.
Tagujcie swoje materiały hasztagiem#bezpieczniWPolsce i razem z nami informujcie o niebezpiecznych sytuacjach. Wysyłajcie swoje zdjęcia i nagrania na adres dziejesie.wp.pl bądź nasz profil na Facebooku WP Dziejesie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl