"Opinia jest kategoryczna". Wiadomo czyja rakieta spadła na Przewodów
To ukraińska rakieta spadła w polskiej wsi Przewodów i zabiła dwie osoby - wynika z opinii biegłych dla polskiej prokuratury. Eksperci wiedzą nawet skąd dokładnie został wystrzelony pocisk, ale pilnie strzegą tej informacji.
26.09.2023 | aktual.: 26.09.2023 07:23
15 listopada ubiegłego roku rakieta przeleciała nad granicą Polski i uderzyła w skup zboża w Przewodowie. Pocisk zabił dwóch pracowników gospodarstwa: 59-letniego Bogdana C. i 60-letniego Bogusława W. Początkowo o wystrzelenie rakiety oskarżano Rosję, ale szybko okazało się, że pocisk mógł przelecieć do Polski przez przypadek z Ukrainy.
- Nie mamy absolutnie żadnej wskazówki lub poszlaki, które by pozwalały twierdzić, że był to atak na Polskę, że ta rakieta została intencjonalnie skierowana po to, żeby uderzyła w terytorium Polski. Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek - mówił prezydent Andrzej Duda.
Polskie władze informowały, że był to najprawdopodobniej pocisk ukraińskiej obrony powietrznej. Strona ukraińska od początku temu zaprzeczała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ubiegłym tygodniu RMF FM informowało, że Ukraińcy blokują polskie śledztwo w sprawie eksplozji w Przewodowie. Prokuratura prowadząca postępowanie w tej sprawie wysłała prośbę o przesłanie informacji do ukraińskich instytucji. Odpowiedzi nie dostała jednak od kilku miesięcy.
O ustaleniach polskich biegłych pisze we wtorek "Rzeczpospolita". "Opinia jest kategoryczna i wyklucza, by pocisk, (...) mógł być wystrzelony z terenu Rosji" - czytamy.
Rakieta, która miała spaść w Polsce, to przeciwrakietowy pocisk typu S 300 5-W-55 produkcji rosyjskiej. "Prokuratura ma wiedzę, z jakiego miejsca obrony przeciwlotniczej Ukrainy został wystrzelony", ale pilnie strzeże tej informacji - czytamy w "Rz". Do nieszczęśliwego wypadku miało dojść w trakcie rosyjskiego ostrzału m.in. elektrowni koło Lwowa. Jeden z ukraińskich pocisków przeciwrakietowych miał nie sięgnąć celu, a następnie nie ulec samozniszczeniu, tylko przeleciał do Polski.
Prokuratura potwierdza, że otrzymała opinię biegłych, ale "ze względu na jej niejawny charakter", nie podaje treści ustaleń.
Czytaj także:
Źródło: "Rzeczpospolita"