Operacja w obwodzie biełgorodzkim. Kolejna reakcja Kremla
Wydarzenia z obwodu biełgorodzkiego budzą "głębokie zaniepokojenie", ale Władimir Putin nie zamierza zwoływać Rady Bezpieczeństwa - przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Z kolei rosyjski resort obrony poinformował o zabiciu kilkudziesięciu uczestników operacji.
Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
- Oczywiście to, co wydarzyło się wczoraj [w poniedziałek - przyp. red.] budzi głębokie zaniepokojenie. To po raz kolejny potwierdza, że ukraińscy bojownicy kontynuują działania przeciwko naszemu krajowi, to wymaga od nas większych wysiłków - stwierdził w propagandowym przekazie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Jak dodał, w Rosji trwa "specjalna operacja", która ma zapobiec "podobnym wydarzeniom w przyszłości".
Pieskow poinformował również, że Władimir Putin nie ma w planach zwoływania specjalnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Z kolei rosyjski resort obrony poinformowało, że "pokonało wszystkie formacje nacjonalistyczne" w obwodzie biełgorodzkim.
Ministerstwo przekazało również, że 70 "ukraińskich terrorystów" zostało zabitych, a reszta została zepchnięta z powrotem na terytorium Ukrainy. Zniszczono również cztery pojazdy opancerzone i pięć samochodów typu pick-up.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W poniedziałek w obwodzie biełgorodzkim pojawiły się oddziały bez przynależności państwowej, które rozpoczęły działania przeciwko rosyjskim wojskom. Rosyjskie kanały propagandowe zaczęły informować o "masowym ostrzale kilku wiosek" w obwodzie biełgorodzkim, w okręgu Grajworon.
Rzecznik ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow powiedział, że w operację na terenie obwodu biełgorodzkiego wykonuje Legion "Wolność Rosji" i Rosyjski Korpus Ochotniczy "w celu stworzenia pasa bezpieczeństwa w celu ochrony ukraińskiej ludności cywilnej". Jak zaznaczył, w akcji uczestniczą jedynie proukraińscy obywatele Rosji.
"Jedyną siłą napędową polityki - w totalitarnym kraju z dokręconą śrubą, jest zawsze zbrojna partyzantka. Ukraina z zainteresowaniem obserwuje wydarzenia w należącym do Rosji obwodzie biełgorodzkim i bada sprawę, ale nie ma z tym nic wspólnego. Jak wiadomo, czołgi są sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie wojskowym, a podziemne grupy partyzanckie nadal składają się z obywateli Rosji" - przekazał doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Źródło: TASS/RIA Nowosti/WP Wiadomości