Operacja Pustynny Łosoś
Zmieniają się narody i kraje, a Brytyjczycy nie tracą poczucia humoru.
Historyjka o jemeńskim szejku, który zapalił się do wędkarstwa i postanowił zarybić swój pustynny kraj łososiem, zyskując dla tego fantastycznego projektu poparcie brytyjskiego rządu, jest urocza, dowcipna i nad wyraz zgrabnie napisana, co wcale częste nie jest. Można zaryzykować nawet przypuszczenie, że jeśli debiutujący „Połowem” Paul Torday na dobre zwiąże się z pisarstwem i utrzyma poziom, będziemy mieli (to jest Anglicy będą mieli) kolejnego zdolnego spadkobiercę P. G. Wodehouse’a i innych mistrzów wyspiarskiego humoru. Jeśli zaś kto z państwa, ubawiwszy się łososiową przygodą, zechce przeczytać coś naprawdę wspaniałego, niech sięgnie po zbudowane na podobnym pomyśle opowiadanie Cortázara „O wytępieniu krokodyli w Owernii” (ze zbioru „Ostatnia runda”) – krótkie, mordercze, bezbłędne. I jeszcze jedno. Polski „Połów” nie byłby tak ładny, gdyby nie autor przekładu, niedawno zmarły świetny tłumacz Zbigniew Batko. Ta literacka zabawka to zapewne jedna z ostatnich jego ukończonych prac. (Wśród nieukończonych
był nowy przekład „Ulissesa”. Kto nam go teraz przełoży?). Niech spoczywa w pokoju.
ms
***Paul Torday „Połów łososia w Jemenie”, przeł. Zbigniew Batko, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, s. 352, 29,90 zł