Onkolog o klauzuli opt-out: jesteśmy na Titanicu
- Minister Konstanty Radziwiłł nie dostrzega pewnych procesów, które uderzają w pacjenta - powiedział w "Faktach po Faktach" onkolog Cezary Szczylik. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił z kolei, że nie po raz pierwszy minister bagatelizuje problemy w ochronie zdrowia.
W środę na posiedzeniu komisji sejmowej minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił informację o skali i skutkach wypowiadania przez lekarzy klauzul opt-out, dzięki którym mogli pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo.
Szpitalom pozwalała ona zapewnić obsadę lekarską przez całą dobę. - Nie mamy do czynienia z żadną sytuacją krytyczną, a używanie słowa "chaos" moim zdaniem odnosi się głównie do tego wirtualnego czy medialnego świata czy rzeczywistości, która nijak się ma do tego, co naprawdę dzieje się w polskich szpitalach – ocenił minister. Zapewnił, że bezpieczeństwo pacjentów nie jest zagrożone i mają oni dostęp do opieki.
- Bardzo trudno jest nas uspokoić. Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nie jest w ogóle dostrzegane, takiego starcia Titanica z górą lodową. I my jako lekarze jesteśmy na Titanicu - powiedział profesor Cezary Szczylik, ordynator Oddziału Onkologii Europejskiego Centrum Zdrowia Otwock. Tak zareagował na pytanie, czy uspokoiły go środowe słowa ministra zdrowia.
- I niestety strona rządowa czy reprezentujący stronę rządową minister Radziwiłł - wydaje mi się - nie dostrzega pewnych procesów, które dzieją się w sposób nieuchronny i które przede wszystkim uderzają w pacjenta - stwierdził Szczylik. - To jest taki mechanizm, który zaczyna w ogóle nie dostrzegać pacjenta, patrzy tylko w kierunku zysku. A my dostajemy kolejne zadania - powiedział.
- Zresztą minister zaproponował, że może by jeden lekarz w trzech miejscach naraz pracował. Współczuję pacjentom - skwitował Szczylik. - Przyznam szczerze: jeżeli chodzi o budowanie spokoju i bezpieczeństwa dla pacjenta, to jest krok w kierunku przepaści - podkreślił.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że nie po raz pierwszy minister Radziwiłł bagatelizuje problemy w ochronie zdrowia. - Dla ministra Radziwiłła nie było problemu, jak lekarze rezydenci 30 dni prowadzili protest głodowy. "Problemem teoretycznym" był smog, z powodu którego umiera co roku 45 tysięcy naszych rodaków. I dzisiaj też nie ma problemu - wyliczał szef ludowców. - Trzeba zejść z tego piedestału, na którym stanął minister Radziwiłł, pojechać i porozmawiać, ale z odrobiną empatii - podkreślił. - Ja się aż dziwię, że u lekarza-ministra Radziwiłła nie ma dzisiaj empatii do pacjenta, bo przecież on tutaj jest najważniejszy. I aktem rozpaczy był ten protest w październiku, który dał efekt - dodał.
- Mamy już nie tylko problem rezydentów, ale również lekarzy specjalistów, którzy zarabiają mniej niż rezydenci, których mają uczyć - zauważył pezes PSL. - Jest też wielki niepokój wśród studentów medycyny - dodał. - Powiem szczerze: nie było w Polsce rządu, który by w stu procentach postawił na zdrowie - przyznał Kosiniak-Kamysz. - I nie zmienia tego podejścia wymienienie przez pana premiera Morawieckiego na pierwszym miejscu ochrony zdrowia, bo za tym nie idą żadne konkretne działania - dodał.
- Po pierwsze, lekarzom rezydentom trzeba podziękować za niezłomność - powiedział profesor Szczylik. Podkreślił, że rezydentom powinien podziękować również minister zdrowia, bo nie zakładał on zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6 procent PKB. - Tego w ogóle nie było w założeniach Ministerstwa Zdrowia - zaznaczył. - Trzeba im podziękować za to, że zdobyli się na odwagę, żeby powiedzieć o tym, że nie jest dobrze - dodał. - Myślę, że w tej chwili to jest dramatyczny sygnał alarmowy, żeby naprawdę zabrać się za porządkowanie systemu. Rezydentom należą się dzisiaj podziękowania i odznaczenia - powtórzył onkolog.
Profesor Szczylik skrytykował również podejście do ochrony zdrowia prezentowane przez polityków. - Nauczono ich mówić, że jesteśmy "służbą zdrowia". Myślę, że dawno powinno się zaprzestać używania tego terminu - stwierdził. Szczylik był również proszony o komentarz do słów posłanki PiS Alicji Kaczorowskiej, która podczas środowego posiedzenia komisji zdrowia zwróciła się do lekarzy słowami: "upominam się do państwa o służebność".
Zaznaczyła przy tym, że sama jako lekarka pracowała 400 godzin miesięcznie. - Myślę, że można zażądać "służebności" od wszystkich. I wtedy będziemy żyli w czystej utopii. To znaczy: najlepiej jeszcze pracujmy wszyscy za darmo i pracujmy bez ograniczeń - powiedział. - Niestety, posłanka nie zauważa jednej rzeczy: że istnieje ustawa, która określa precyzyjnie czas pracy lekarza - dodał. Onkolog zaznaczył, że w Polsce potrzebne jest "budowanie szacunku dla stanu lekarskiego".