On wrócił! Bartłomiej Misiewicz po dłuższym okresie ciszy, znów dał o sobie znać. "Dezinformacje orze jak może"
"Pupilek" Antoniego Macierewicza i bohater niezliczonych afer i skandali w końcu dał o sobie znać. Po 97 dniach posuchy Bartłomiej Misiewicz na swoim profilu na Twitterze i Facebooku pokazał zdjęcie. Ale to nie wszystko.
19.07.2017 | aktual.: 20.07.2017 14:53
Były szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej i rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz to jedno z najbardziej medialnych nazwisk w Polsce. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę w grudniu 2015 roku, kiedy w nocy wszedł do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Warszawie.
Później była jego słynna wizyta w klubie w Białymstoku. Miał tam stawiać kolejki wszystkim w barze, podrywać studentki, a nawet oferować pracę w MON.
Potem został członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek Skarbu Państwa. W końcu pożegnał się z MON. W kwietniu pojawiła się informacja, że rozpoczął pracę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, a jego wypłata miała wynosić nawet 50 tys. zł.
Ale po słynnej rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim musiał pilnie odsunąć się w cień. Specjalna komisja ustaliła, że "brakowało mu odpowiednich kwalifikacji, by pełnić funkcje administracji publicznej i działać w sferze publicznej". Założył firmę BBM, która miała realizować się w segmencie doradztwa, bezpieczeństwa i mediów.
Misiewicz wrócił na Twittera i Facebooka. Pokazał zdjęcie z Włoch
Prezes PiS miał nawet powiedzieć, żeby Misiewicz wyjechał z Polski. Najwidoczniej były rzecznik MON posłuchał rad Jarosława Kaczyńskiego.
Minęło 97 dni od ostatniego posta na Twitterze i Facebooku, ale w końcu Misiewicz wrócił. Uśmiechnięty, opalony i wypoczęty. W tle widać plażę i morze.
"To Włochy" - wyjaśnia w komentarzu pod zdjęciem. Wiadomo jedynie, że to nie Liguria. Misiewicz oczywiście musiał wdać się w dyskusję z internautami.
Zarzucono mu, że "baluje za nasze". Riposta była szybka: "Sorki, za swoje... ;)". Misiewicz wyjaśnił, że jest po szybkim spacerze z narzeczoną.
Humor mu jednak dopisuje, ostre komentarze zamienia bowiem w żarty.
Po chwili zmienił również swoje zdjęcie w tle na Facebooku. Czyżby szykował się wielki powrót?