Bartłomiej Misiewicz opublikował oświadczenie
• Oświadczenie ma związek "z nieustającymi atakami mediów i opozycji"
• Media donosiły, że Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej
• W sierpniu Misiewicz otrzymał od szefa MON medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju"
Bartłomiej Misiewicz, dyrektor gabinetu politycznego szefa MON, opublikował na swoim profilu na Facebooku oświadczenie "w związku z nieustającymi atakami mediów i opozycji" na niego.
"Nikt z mojej rodziny nie jest zatrudniony w żadnej spółce zbrojeniowej, ani w żadnej jednostce podległej MON" - oświadczył Misiewicz. Dodał, że "każdy minister sam decyduje, jakie wymogi ma spełniać osoba, która jest szefem jego gabinetu politycznego".
Rzecznik MON odniósł się do medialnych doniesień ws. powołania go do Rady Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak podawała "Rzeczpospolita", 26-latek nie zdążył jeszcze zrobić kursu dla członków rad nadzorczych. Zapis o tym, że kandydat powinien przejść kurs został wykreślony ze statutu spółki, gdy Misiewicz zostawał członkiem rady nadzorczej PGZ.
Misiewicz podkreślił, że powołanie go do rady odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym z Kodeksem Spółek Prawa Handlowego. Poinformował też, że nie pobiera wynagrodzenia za funkcję rzecznika prasowego MON.
"Warunkiem mojego powołania do Rady Nadzorczej PGZ była rezygnacja z innej rady nadzorczej, co oczywiście uczyniłem. Obecnie zasiadam wyłącznie w Radzie Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej" - napisał.
"Posiadam 10 letnie doświadczenie w pracy parlamentarnej przy ministrze Antonim Macierewiczu. Pracowałem przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, przy sejmowej Komisji Obrony jak i przy Zespole Parlamentarnym ds. Skutków Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Pełniłem funkcję Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO gdzie zapobiegłem próbie "prywatyzacji" polskiego kontrwywiadu. Realizując zadania zlecone przez Ministra Obrony Narodowej byłem zaangażowany w organizację szczytu NATO" - wyjaśnił Misiewicz.
"Spokojnie czekam na ocenę prokuratury, ponieważ prawo nie zostało złamane" - stwierdził, i przypomniał "funkcjonariuszom PO", że jeśli składa się zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, wiedząc, że do przestępstwa nie doszło, to samemu popełnia się przestępstwo.
Misiewicz członkiem rady nadzorczej PGZ
W środę pojawiła się informacja o tym, że Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak podawała "Rzeczpospolita", 26-latek nie zdążył jeszcze zrobić kursu dla członków rad nadzorczych; były także wątpliwości co do jego wyższego wykształcenia, bez którego nie można pełnić funkcji nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa. Misiewicz w rozmowie z TVN24 przyznał, że "kończy studia licencjackie".
- Bartłomiej Misiewicz jest członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej i jest tam bezpośrednim moim reprezentantem; chcę, żeby ministerstwo obrony miało wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie - wyjaśniał szef MON Antoni Macierewicz.
Pytany przez dziennikarzy o kurs dla członków rad nadzorczych, szef MON tłumaczył, że w spółkach przemysłu zbrojeniowego nie ma takiego wymogu. - Być może byłoby dobrze, gdyby takie wymaganie było w mediach dla członków zarządu oraz innych decydentów w mediach. W przemyśle zbrojeniowym takiego wymogu nie ma - podkreślał. Zaznaczył, że w tym przypadku wymagane są inne cechy. Wśród nich wymienił lojalność, chęć współpracy, kompetencje i decyzyjność.
Tymczasem zapis o tym, że kandydat powinien przejść państwowy kurs na członka rady został wykreślony ze statutu spółki, gdy Misiewicz zostawał członkiem rady nadzorczej PGZ.
W piątek RMF FM poinformowało, powołując się na otrzymany oficjalny list biura prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej w tej sprawie, że Misiewicz "nie przewiduje rezygnacji z Rady Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej".
- W związku ze skandalicznymi działaniami MON, rzecznika ministra obrony narodowej, pana Bartłomieja Misiewicza, zdecydowaliśmy się, jako klub PO, złożyć wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z możliwym działaniem na szkodę spółki, na szkodę Skarbu Państwa - powiedział poseł PO Cezary Tomczyk z sejmowej komisji obrony narodowej.
Jak dodał, chodzi o sprawdzenie, czy do zmiany przepisów statutu Polskiej Grupy Zbrojeniowej doszło tylko ze względu na to, by Misiewicz mógł zasiadać w radzie nadzorczej PGZ. PO chce też, by śledczy zbadali, czy statut PGZ jest zgodny z rozporządzeniem Rady Ministrów dot. wymagań, jakie muszą spełniać kandydaci na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Chodzi o wymóg legitymowania się wyższym wykształceniem i odbycia kursu dla członków rad nadzorczych.
Platforma chce ponadto, by prokuratura ustaliła, czy Misiewicz ma prawo pełnienia funkcji szefa gabinetu politycznego szefa MON. Informując o zamiarze złożenia zawiadomienia, PO przypominała też doniesienia medialne, według których siostra Misiewicza miałaby być pracownicą PGZ.
PGZ to polskie przedsiębiorstwo powstałe w 2013, założone przez Skarb Państwa. Grupa skupia ponad 60 firm.
W sierpniu Misiewicz otrzymał od szefa MON medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Jak podaje TVN24, niektórzy politycy opozycji twierdzą, że odznaczenie to dostał nie za propagowanie obronności Polski, a za bycie bliskim współpracownikiem Antoniego Macierewicza.