PolskaOlszewski: powinna być jedna lista ozi, ale z wyłączeniami

Olszewski: powinna być jedna lista ozi, ale z wyłączeniami

Szef doradców prezydenta Jan Olszewski
uważa, że lista osobowych źródeł informacji (ozi), nie powinna
obejmować osób, z którymi SB kontaktowała się służbowo, a nie
przybrało to form regularnej i faktycznej współpracy.

28.11.2006 | aktual.: 28.11.2006 16:41

W kancelarii Lecha Kaczyńskiego trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o lustracji, ma on trafić do Sejmu na początku grudnia.

Olszewski opowiedział się za skonsultowaniem z IPN skali i trybu wydawania obywatelom przez IPN zaświadczeń o stanie archiwów na ich temat, a także za utrzymaniem oświadczeń lustracyjnych składanych przez osoby publiczne, co badałby sąd w trybie karnym; w tym samym trybie byłyby badane zaświadczenia.

Ustawa przygotowana i uchwalona w Sejmie, która niebawem zostanie opublikowana, opiera się na konstrukcji nie będącej konstrukcją lustracyjną. To jest konstrukcja zmierzająca do maksymalnego ujawnienia akt z archiwów pozostawionych po służbach bezpieczeństwa - w takich granicach, w jakich autorzy uznali, że jest to konieczne dla jawności życia publicznego w Polsce- zaznaczył Olszewski.

Jego zdaniem, są to niewątpliwie bardzo szerokie granice. Czy za szerokie - to przedmiot dyskusji. Decydujący głos powinien tu należeć do kierownictwa IPN, bo to oni będą wykonawcami tej ustawy, więc jest pytanie - jakiemu zakresowi zadań będą mogli podołać- powiedział szef doradców prezydenta.

Jan Olszewski opowiedział się za nową konstrukcją przepisów definiujących ozi. Przestrzegał przed jednoznacznym kwalifikowaniem ozi. Kontrowersje budziło bowiem ujawnianie na tych samych zasadach co tajnych współpracowników, osób stanowiących tzw. kontakt służbowy służb specjalnych PRL, czyli np. szefów różnych instytucji, do których funkcjonariusze, np. SB, przychodzili po informacje na temat ich funkcjonowania.

W jego opinii, nie ulega wątpliwości, że z grupy ujawnianych ozi należałoby wyłączyć ludzi zajmujących określone stanowiska w administracji, czy np. rektorów wyższych uczelni, szefów zespołów adwokackich, mających tzw. kontakt służbowy z funkcjonariuszami tajnych służb PRL. Jest kwestia uniknięcia sytuacji, które nie są jednoznaczne. I to one są przedmiotem szczególnej uwagi i próby zracjonalizowania - dodał.

Zwrócił on zarazem uwagę, że problem polega na tym, iż całkowite wyłączenie takich ludzi spod lustracji może się spotkać z generalną krytyką, bo w rzeczywistości wszystko zależy od tego, jak ci ludzie traktowali swe zobowiązania wobec tych służb i jak realizowali ów swój kontakt służbowy.

Za samo dostarczanie informacji w takich granicach, w jakich zobowiązywało do tego prawo - trudno mieć do nich pretensje. Ale bywało często i tak - i z tym stykamy się w materiałach IPN - że te kontakty służbowe czasami wykraczały daleko poza ustawowy obowiązek. Miały wręcz charakter regularnej współpracy, wyrządzaniem szkody innym osobom - i w takiej sytuacji nie należałoby ich w ustawie pomijać. I tu jest problem- mówił Olszewski.

Pytany, czy w takim razie rozwiązaniem mogłoby być kilka osobnych list różnych kategorii ozi, Olszewski wyraził pogląd, że nie ma takiej potrzeby i "da się to rozwiązać w ramach jednej listy, tylko z jakimiś zastrzeżeniami albo wyłączeniami, nad którymi trzeba popracować". Na tym etapie prac legislacyjnych nie chciał sprecyzować, jaki formalny kształt miałaby taka lista.

Co do konsultantów służb specjalnych PRL (to inna kategoria ozi), szef doradców prezydenta podkreślił, że tu nie było obowiązku współpracowania i takie osoby podejmowały się pisania dla specsłużb PRL ekspertyz z własnej woli i z reguły otrzymywały za to wynagrodzenie. Oczywiście można powiedzieć, że nie wszystkie ich opracowania były związane z donoszeniem na kogoś- dodał. W opinii Olszewskiego, nie ma potrzeby utrzymywania instytucji rzecznika Interesu Publicznego i Sądu Lustracyjnego, choć "jest problem, jak to przeprowadzić legislacyjnie".

Ustawa uchwalona przez Sejm nie jest ustawą lustracyjną, lecz ujawniającą materiały z archiwów bezpieki. Zakładamy - i to jest kierunkowe myślenie prezydenta - że zasadę lustracji należy jednak utrzymać w pewnym ograniczonym zakresie - oświadczył szef doradców głowy państwa.

Jego zdaniem, funkcje RIP mogą przejąć prokuratorzy IPN z osobnego pionu ds. lustracji, który miałby dopiero powstać. Byłoby to nawiązanie do obecnie obowiązującej ustawy- dodał. Olszewski przekonywał, że materiały archiwalne, na podstawie których prowadzi się procesy lustracyjne, znajdują się praktycznie w całości w IPN, więc słuszne byłoby pozostawienie prokuratorom Instytutu prowadzenia postępowań lustracyjnych, bez konieczności przekazywania akt do innego urzędu.

Prawdziwość oświadczeń lustracyjnych osób publicznych w przekonaniu Olszewskiego powinna móc być badana przez sądy okręgowe na bazie procedury karnej, a nie cywilnej - jak zakłada to uchwalona ustawa. Podobnie rzecz ma się z zaskarżeniem do sądu karnego zaświadczeń wydawanych przez IPN osobom prywatnym.

Olszewski przyznał zarazem, że prokuratorzy IPN, w odróżnieniu od powoływanego przez I prezesa Sądu Najwyższego na 6-letnią kadencję Rzecznika Interesu Publicznego, który w swych działaniach miał gwarancje niezależności - podlegają nadzorowi swych przełożonych w IPN, a wreszcie także Prokuratorowi Generalnemu. "Jakąś formuła nie tyle zależności służbowej, co nadzoru, będzie trzeba utrzymać".

Dodał, że nie jest jeszcze przesądzony tryb i zakres wydawania przez IPN zaświadczeń lustracyjnych oraz krąg osób, których miałoby to dotyczyć. Zakres zaświadczeń tak szeroko ujęto w ustawie, że jest pytanie, czy IPN to udźwignie. Sprawa jest otwarta, trzeba to skonsultować z IPN - to zadanie- podkreślił Olszewski.

Prezydent Lech Kaczyński 13 listopada podpisał ustawę przewidującą nowe zasady lustracji, ale zarazem zapowiedział, że zgłosi jej nowelizację. Chce m.in. przywrócenia oświadczeń lustracyjnych i badania ich przez IPN i sądy powszechne w procedurze karnej. We wtorek szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło poinformował, że prezydencki projekt nowelizacji ustawy lustracyjnej trafi do laski marszałkowskiej w przyszłym tygodniu. Projekt jest już gotowy, jednak Lech Kaczyński chce jeszcze przeprowadzić konsultacje z osobami, które brały udział w dyskusji nad sejmową wersją ustawy lustracyjnej.

Podpisana przez prezydenta ustawa likwiduje Sąd Lustracyjny i urząd Rzecznika Interesu Publicznego, przekazuje do IPN lustrację rozszerzoną na kilkaset tysięcy osób, ujawnia zapisy tajnych służb PRL o osobowych źródłach informacji i rozszerza dostęp do teczek IPN. Ustawa wejdzie w życie w trzy miesiące od jej opublikowania w "Dzienniku Ustaw", czyli prawdopodobnie z końcem lutego 2007 r.

Do tego czasu ma być uchwalona nowelizacja, zaproponowana przez prezydenta. L.Kaczyński mówił 13 listopada, że jeśli do lutego nie uda się jej przyjąć, to zaskarży podpisaną ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.

"Zasadniczy sprzeciw" prezydenta budzi konieczność wydania przez IPN ok. 400 tys. zaświadczeń - co zakłada podpisana ustawa. Jego zdaniem, jest to niewykonalne, bo IPN nie jest dostatecznie skomputeryzowany (niewielka część zbiorów IPN jest zeskanowana). Ponadto, zdaniem prezydenta, dowodzenie niewinności w procesie cywilnym (co przewiduje podpisana ustawa) byłoby często niemożliwe, a dana osoba byłaby wręcz "pełna bezradności".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)