PolskaOlejniczak: "zomowcy" Kaczyńskiego to 80% Polaków

Olejniczak: "zomowcy" Kaczyńskiego to 80% Polaków

To ministrowie Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz wykazali się "marną reputacją" - powiedziała Renata Beger, nawiązując do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w Stoczni Gdańskiej. W ocenie Wojciecha Olejniczaka, Jarosław Kaczyński przeciwko sobie stawia 80% społeczeństwa, nazywając ich "zomowcami", bo mniej więcej tyle procent Polaków nie akceptuje tego, co robi premier.

Olejniczak: "zomowcy" Kaczyńskiego to 80% Polaków
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

01.10.2006 | aktual.: 02.10.2006 00:34

Wiara jest naszą jedyną siłą. My nie mamy za sobą wielkich pieniędzy, wielkich telewizji, potężnych instytucji - mamy wiarę i przekonanie o naszej racji- oświadczył premier na wiecu w Stoczni Gdańskiej. Dodał, że właśnie w tę wiarę uderzono i to jest "mocny cios". Zapewnił, że ze sprawy wyciągnięto wniosek. Nigdy więcej nie wolno już rozmawiać z ludźmi o marnej reputacji - powiedział.

Renata Beger powiedziała, że Lipiński i Mojzesowicz, którzy uchodzili za kryształowych ludzi, pokazali prawdziwe oblicze, gdy złożyli jej propozycje stanowisk i wysokich miejsc na listach wyborczych. Renata Beger dodała, że poprzez swoją wypowiedź o "marnej reputacji" premier wydał świadectwo sobie i swej partii.

W ocenie Olejniczaka, Jarosław Kaczyński przeciwko sobie stawia 80% społeczeństwa nazywając ich "zomowcami", bo mniej więcej tyle osób w Polsce, tyle procent Polaków nie akceptuje tego, co robi Kaczyński.

Jak dodał, w taki sposób postępuje ktoś, kto nie radzi sobie z rządzeniem, ktoś kto nie wie, jak wyjść z tych wszystkich opresji, w które wpadła dziś Polska przez rządy PiS. Najlepiej atak, najlepiej insynuacje, najlepiej obrażanie innych ludzi, już nie tylko partii, ale i całego społeczeństwa - ocenił Olejniczak. W jego opinii, nie powinno być zgody na taką politykę. Jest mi przykro, że takich metod ima się premier rządu - podkreślił lider Sojuszu.

W tym właśnie momencie, kiedy spotykamy się tutaj, daleko, w kolebce Solidarności w Gdańsku organizowany jest wiec poparcia dla rządu. Głównym organizatorem tego wiecu jest - jak donosi prasa - wypróbowany propagandysta Jacek Kurski. Do udziału w tym wiecu wzywa Ojciec Rydzyk- mówił kandydat centrolewicy na prezydenta Warszawy Marek Borowski jeszcze przed rozpoczęciem wiecu.

Myślę, że wiem, czego się spodziewać. Tym ludziom, którzy ciężko pracują którzy wiele, wiele lat temu walczyli o Polskę niepodległą, demokratyczną, sprawiedliwą i uczciwą będzie próbowało się wmówić, że oto na rządy dzisiejsze pułapkę zastawił jakiś "układ", jakaś "szara sieć", bo to nowe sformułowanie. Być może nawet usłyszymy hasła, które kiedyś już słyszałem "studenci do nauki, łże-elity do książek" i może jeszcze jedno nowe "Gazeta Wyborcza do kosza" - prognozował szef SdPl. PiS chce przywłaszczyć sobie tradycję pierwszej "Solidarności", tradycję walki o niepodległość, która jest także naszą tradycją. To haniebne i nieprzyzwoite- powiedział poseł Rafał Grupiński (PO), odnosząc się do fragmentu wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego na wiecu w Stoczni Gdańskiej.

Premier powiedział podczas niedzielnego wiecu m.in. że spędził w Stoczni Gdańskiej kilka może najważniejszych tygodni swojego życia i pamięta, "kto był wtedy po której stronie". My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO - oświadczył premier.

Według posła PO, wiec był pierwszym przypadkiem kiedy to, jak powiedział, "spędzono" pracowników zakładu pracy, aby poparli rząd, od którego zależy los ich zakładu.

Wiec nazwał Grupiński "próbą przysłonięcia odpowiedzialności premiera za korupcję polityczną i działania jego ministrów.

Wiceszef PSL Jan Bury ocenił, że PiS niedzielnym wiecem poparcia dla rządu, odbywającym się na terenie Stoczni Gdańskiej, chciał uprzedzić zapowiadaną na 7 października antyrządową manifestację Platformy Obywatelskiej (PO).

Bury uznał wiec za elementy nacisku na parlament i rząd, jako akt manifestacji zbiorowego poparcia dla PiS. Skoro trudno zdobyć większość w parlamencie, to na wiecu zawsze łatwiej, bo na wiecu są sami swoi - stwierdził Bury.

Jak dodał, wiec skojarzył mu się z okresem komunizmu i retoryką w stylu gierkowskiego "Pomożecie - pomożemy". Chyba wracamy do tradycji Polski wiecowej - ocenił Bury.

Zapewnił, że PSL nie podda się "presji" ze strony PiS._ My też moglibyśmy zwoływać tysiące ludzi. Tylko pytanie, ile to kosztuje i kto za to zapłaci_ - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)