Olejniczak - "gladiator idący na śmierć"
"Gladiator idący na śmierć" - tak lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych określił ministra rolnictwa Wojciecha Olejniczaka podczas posiedzenia sejmowej komisji europejskiej. Dyskutując o raporcie Komisji Europejskiej na temat przygotowania Polski do integracji z UE Giertych i jego klubowy kolega Bogdan Pęk tym razem stanęli w obronie rządu, a atak przypuścili na Brukselę i media.
07.11.2003 | aktual.: 07.11.2003 16:20
Posiedzenie komisji, z udziałem m.in. Olejniczaka, zdominowały szczegółowe problemy polskiego rolnictwa związane z przystąpieniem do UE. To właśnie w tej dziedzinie, szczególnie w zakresie przygotowania do odbioru dopłat bezpośrednich dla rolników i w dostosowaniu producentów mięsa, mleka i ryb do norm sanitarnych UE, wytknięto nam najpoważniejsze zaległości.
Posłowie wyrazili też niepokój z powodu proponowanych przez Komisję Europejską zmian w Traktacie Akcesyjnym. Komisja chce m.in. zamrożenia limitów produkcji mleka na 12 lat i stopniowego obejmowania rolników z krajów przystępujących do UE nowymi dopłatami bezpośrednimi.
"Chciałem wziąć trochę w obronę rząd, co mi się rzadko zdarza" - powiedział Giertych. - "Raport mówi oczywiście o zaległościach (...), ale tak naprawdę jest pewną deklaracją intencji politycznych Unii Europejskiej, a konkretnie Komisji Europejskiej wobec Polski i przygotowaniem prawnym do określonych działań związanych z przystąpieniem Polski do UE".
Według Giertycha, raport jest "podkładką" pod decyzje, które zostaną podjęte wiosną przyszłego roku i mają wyeliminować konkurencję w obszarach, w których UE obawia się konkurencji ze strony Polski. Lider LPR dodał, że w raporcie są informacje, które "ni przypiął, ni przyłatał" mają się do prawa wspólnotowego, m.in. dotyczące prywatyzacji, która jest regulowana przez same państwa członkowskie. "To nacisk polityczny, który ma na celu skłonić rząd do większej spolegliwości w tym zakresie" - ocenił Giertych.
Dodał, że powinniśmy się zastanowić nad "polityczną odpowiedzią" na działania Unii i nad przygotowaniem do sytuacji poddania Polski "ostracyzmowi" w UE.
Liderzy LPR ocenili, że Traktat Akcesyjny został źle wynegocjowany i zawiera przepisy, które umożliwiają UE "arbitralne" i groźne decyzje w ważnych sprawach, dotyczących przede wszystkim rolnictwa.
Zdaniem Bogdana Pęka, atak, jaki media polskie i inne dokonują na rząd pod tytułem "rząd nieprzygotowany, a Unia się denerwuje", jest nieracjonalny i "intelektualnie niepoprawny". Pęk uważa, że Unia pokazując nam "dziewięć punktów, uzmysławia nam, że niezależnie co byśmy uczynili, to i tak będą mieli na nas wystarczające haki, by nam w odpowiednim momencie przykręcić kurek, nałożyć karę, ograniczyć dostęp".
"Zbyt delikatnie się bronicie" - zwrócił się Pęk do przedstawicieli rządu. - "To co się zrobiło dobrze trzeba umieć pokazać i nie doprowadzić do sytuacji, że społeczeństwo polskie utraci zaufanie do wszystkich instytucji demokratycznych".
Reagując na uwagi posłów LPR podsekretarz stanu w UKIE Jarosław Pietras powiedział, że raport Komisji Europejskiej ma charakter techniczny i opisuje rzeczywistość. Natomiast inną sprawą jest, czy zostanie wykorzystany do celów politycznych. Jak podkreślił Pietras, nie można tworzyć pretekstu, by opóźnienia i niedokończenie pewnych spraw zostały wykorzystane do takich celów.
Obecny na posiedzeniu komisji marszałek Sejmu Marek Borowski zaproponował, by sprawy związane z przygotowaniem Polski do członkostwa w UE i raportem KE oraz problemy dotyczące polityki rolnej zostały szczegółowo omówione na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Zasugerował, by zaplanować "dzień europejski" na posiedzeniu Sejmu pod koniec listopada.