Okrutny plan Putina. Eksperci: to wielkoskalowa wojna, w tle presja jądrowa
Władimir Putin nie ustaje w złowieszczych planach wykrwawienia Ukrainy. Teraz przygotowuje się na "wielki ruch", który ma sprawić, że Rosja przejmie inicjatywę na froncie. W tle pojawia się "presja jądrowa". Tym razem nie skończyło się jedynie na słowach, bo w ruch poszli "nosiciele", którzy mogą razić nawet cele międzykontynentalne.
Jak przekazali oficjele amerykańskiego wywiadu w rozmowach z dziennikarzami CNN, "pojawiają się sygnały, że Władimir Putin rozważa wykonanie 'wielkiego ruchu' w ciągu najbliższych kilku tygodni, aby odzyskać inicjatywę na polu bitwy". Miałoby chodzić m.in. o zrekrutowanie nawet 200 tys. dodatkowych żołnierzy.
Kreml ma również oceniać społeczną popularność kolejnej mobilizacji. Ma ona być jednak cichsza w porównaniu z pierwszą, "częściową", kiedy to sam Putin ogłosił ją w telewizji. Rosyjski dyktator ma świadomość skali protestów po tym wezwaniu oraz tego, jak wielu Rosjan próbowało uniknąć wstąpienia do armii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Ekspert nie ma wątpliwości. "Sikorski dolał paliwa propagandzie Putina"
To wtedy intencje Putina stały się jasne
Intencje Putina stały się jasne dla zachodnich oficjeli już na początku tego miesiąca, kiedy dyktator wyniósł generała Walerija Gierasimowa, szefa rosyjskiego Sztabu Generalnego, na dowódcę wojny. Jak ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW), Gierasimow próbuje przeciwstawić się rosnącym wpływom założyciela grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa i ich paramilitarnych struktur.
"Gierasimow przywołał historyczną rolę Sztabu Generalnego w kierowaniu i chronieniu Rosji w czasie kilku kryzysów wojskowych, w tym w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (tak Rosjanie określają II wojnę światową po agresji III Rzeszy na ZSRR - red.)" - można przeczytać w najnowszej analizie ISW.
Putin chce użyć "presji jądrowej"
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że żołnierze rosyjscy przygotowują się obecnie do ofensywy na wysokości Charkowa, po części rosyjskiej, w rejonie Kurska i Woroneża. - Przygotowanych jest około 100 batalionowych grup bojowych o różnym stopniu wyszkolenia. Putin akceptuje, by ruszyła ofensywa - zaznacza.
Jak dodaje, w jego ocenie, Putin będzie chciał użyć "presji jądrowej". - Doszło do wysłania okrętu z rakietami w kierunku USA - mówi. To rosyjska fregata Admirał Gorszkow. Okręt zbliżył się do wybrzeża Stanów Zjednoczonych na około 2000 kilometrów. Na pokładzie jednostki jest najnowszy, hipersoniczny system rakietowy Zircon.
"Putin będzie chciał tak wywrzeć presję, co jest idiotyczne"
Ponadto, na co zwraca uwagę płk Matysiak, padła komenda na wyruszenie zestawów mobilnych rakiet balistycznych - systemów Jars. - To jeden z elementów tzw. triady nuklearnej. Jarsy wyszły z baz na ćwiczenia, to niepokojące. Zakładam, że Putin będzie chciał w taki sposób wywrzeć presję, co jest idiotyczne - dodaje pułkownik. Dlaczego? - Broni się przed zasilaniem w sprzętu Ukrainy, a decyzje już zapadły - mówi ekspert.
Płk Matysiak podkreśla, że mówimy o "nosicielach", którzy mogą razić cele międzykontynentalne. - Jest to wskazanie stanowiska na "serio", podniesienie eskalacji wymierzonej w USA. Rosjanie posiadają wiedzę agenturalną o planach Stanów Zjednoczonych, więc próbują wywrzeć nacisk, by Amerykanie doprowadzili do presji na Ukrainę, skłaniając do doprowadzenia do rozejmu - wyjaśnia ekspert.
I dodaje: - To typowa retoryka Putina i Rosjan, którzy kompletnie nie rozumieją, że trafiają kulą w płot. Pchają się na siłę, będą próbowali posługiwać się starą metodologią. Nie bez powodu włączony został Gierasimow, który nie rozumie współczesnego pola walki.
- Rosjanom zależy na tym, by zamknąć Donbas, mieć obwody doniecki i ługański pod kontrolą, a ponadto nie stracić Krymu. Bez presji USA na Ukrainę ci będą też szli do upadłego. Rosja chciałaby zamrozić konflikt, co byłoby fatalne dla Ukrainy. Dla Rosji przeciwnie - dalej mogliby destabilizować Ukrainę i sytuację w całym regionie - mówi.
Płk Matysiak podkreśla, że "dojdzie do starcia" i dużych strat po jednej i po drugiej stronie. - Ukraińcy muszą zadać duże straty i zbudować zdolności ofensywne do połowy roku, by wypchnąć Rosjan z Donbasu. Gdyby Ukraińcom udało się to osiągnąć w tym roku, to byłby duży sukces - podkreśla nasz rozmówca.
Rosjanie szykują się do wielkiej batalii
Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską dodaje, że Rosjanie już latem zeszłego roku rozpoczęli przygotowania do wielkiej batalii. - Od października przeszli na produkcję sprzętu wojennego w całym przemyśle zbrojeniowym. Przygotowują nowe siły, które wykonują wielki ruch Putina - zapowiada wojskowy.
Podkreśla też, że jedyne, na co w tej chwili czeka rosyjski dyktator, to dobra pogoda. - Chce wybrać kierunek, który pozwoli mu wykonać uderzenie.
Gen. Skrzypczak dodaje, że przejęcie dowodzenia przez Gierasimowa świadczy o tym, że nie jest to już "operacja specjalna". - To wielkoskalowa wojna, operacja wojskowa, bo w dowodzenie zaangażowany jest sztab generalny armii rosyjskiej - tłumaczy.
"Ukraińcy nie mają potencjału na przeprowadzenie ofensywy"
Jak miałby przebiegać atak? Gen. Skrzypczak prognozuje, że wojska rosyjskie uderzą od północy oraz na zachód od Frankowa w kierunku na Donbas. Następnie, w drugim rzucie, uderzą od wschodu także na Donbas, a od południa w kierunku Zaporoża, by całkowicie opanować Ukrainę na wschód od Dniepru.
Czy Ukraina ma szansę się obronić? Według naszego rozmówcy tak, jeśli otrzyma szybkie wsparcie ze strony Zachodu. - Czy zdążymy z pomocą i Ukraińcy będą w stanie się odpowiednio przygotować, by się bronić? Moim zdaniem w tej chwili nie mają potencjału na przeprowadzenie ofensywy, jedynie przygotowują się na odparcie ataku Rosjan - zaznacza gen. Skrzypczak.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski