Świat"Okrutna Libia" - nim imigranci wsiądą na przemytnicze łodzie

"Okrutna Libia" - nim imigranci wsiądą na przemytnicze łodzie

Europejscy politycy i eksperci od tygodni toczą debaty, jak rozwiązać kryzys nielegalnych imigrantów, którzy próbują się dostać do Europy. Problem jest niebagatelny, bo według danych Frontexu, unijnej agencji ds. granic zewnętrznych, w Libii gotowych jest do wypłynięcia w stronę Starego Kontynentu 500 tys. do nawet miliona ludzi. I to właśnie na nich skupił się ostatni raport Amnesty International. Porwania dla okupu, gwałty, tortury - to codzienność imigrantów, którzy trafili do Libii. Szczególnie źle wygląda sytuacja chrześcijan. Dla wielu więc, mimo ryzyka, kierunek jest jeden. Decydenci z Europy i to będą musieli wziąć pod uwagę.

"Okrutna Libia" - nim imigranci wsiądą na przemytnicze łodzie
Źródło zdjęć: © AFP | Mahmud Turkia
Małgorzata Gorol

16.05.2015 | aktual.: 16.05.2015 09:07

Zaproponowany przez Komisję Europejską plan systemu rozmieszczania uchodźców w różnych krajach UE w rzeczywistości bardzo podzielił jej członków. Pomysłowi przyklasnęły Włochy - to kraje południa Europy dźwigają obecnie na swoich barkach największy ciężar związany z nielegalną imigracją przez Morze Śródziemne. Nie spodobał się za to Wielkiej Brytanii, Węgrom czy Polsce. Także obawy tych krajów mają mocne podstawy.

Gdy jedni podnoszą więc argumenty o humanitaryzmie i sprawiedliwości, inni stanowczo ostrzegają przed konsekwencjami zalewu cudzoziemców z odmiennych kultur. Najwięksi przeciwnicy otwarcia na imigrantów przyglądają się nawet decyzjom z drugiego krańca świata, gdzie np. Malezja, Indonezja i Australia postanowiły o zawracaniu łodzi imigrantów (czytaj więcej)
. Tymczasem tarcia w ramach UE trwają, a prostych rozwiązań nie ma. Wydaje się, że tylko w jednym panuje zgoda: należy walczyć z gangami przemytników.

To właśnie na tym, jak przemytnicy traktują swoich "klientów" i jak wygląda sytuacja nielegalnych imigrantów z różnych państwa Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy dostali się do Libii, skupiła się organizacja Amnesty International. "'Libia jest pełna okrucieństw'. Historia porwań, przemocy seksualnej i wykorzystywania imigrantów i uchodźców" - tytuł raportu AI mówi sam za siebie. A to z tego państwa prowadzi jeden z większych szlaków przerzutowych uciekinierów do południowej Europy.

Okupy

Przyjechałem do Libii i bezpośrednio udałem się do Sabha (miasto w południowo-zachodniej Libii - red.). Ale nie miałem nawet okazji zobaczyć miasta, tak szybko znalazłem się w więzieniu. Przemytnicy przekazali nas po prostu innej grupie - ci ludzie byli uzbrojeni.(...) Torturowali nas, by zmusić do zatelefonowania do krewnych i wyłudzić od nich pieniądze. Jeśli nie zapłaciłeś, nie wychodziłeś. (...) Powiedziałem mu (szefowi nielegalnego więzienia - red.), że nie mam rodziny, wszyscy nie żyją. Odparł: "Dołączysz do nich, jeśli nie zapłacisz". Popłakałem się, więc zaczęli mnie bić paskiem i kijem do miotły. Inny przetrzymywani ludzie próbowali interweniować, ale też zostali pobici. To więzienie prowadzili Libijczycy, ale pracowali dla nich też ludzie z Ghany. Relacja dla AI nastolatka pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej; obecnie przebywa na Sycylii.*

Amnesty International przygotowała swój raport na podstawie 70 wywiadów - połowę przeprowadzono z uciekinierami, którym udało się przepłynąć Morze Śródziemne i trafili do ośrodków dla uchodźców na Sycylii, drugą część - z imigrantami zatrzymanymi przez tunezyjską straż przybrzeżną. Dodatkowo organizacja opierała się na doświadczeniach z wizyt w Libii w 2013 i 2014 r. Ale jak sama przyznaje, w tym roku nie mogła wysłać swoich badaczy do tego kraju - byłoby to zbyt ryzykowne.

Libia bowiem coraz bardziej pogrąża się w wewnętrznych walkach o władzę, a w ostatnim czasie brutalnie zaznaczyło swoją obecność w tym kraju Państwo Islamskie (IS). Obecna sytuacja jest pokłosiem wojny domowej, która wybuchła w 2011 r. I tak jak z każdym rokiem chaos w Libii się pogłębia, tak stopniowo pogarsza się sytuacja imigrantów w tym kraju.

Z zebranych relacji wynika, że uciekinierzy są często przekazywani lub po prostu odsprzedawani zbrojnym gangom. Przetrzymuje się ich nawet miesiącami w fatalnych warunkach w przerobionych na więzienia pustostanach albo po prostu na pustyni, gdzie nie ma dokąd uciec. Są okradani, bici i terroryzowani, dopóki ich krewni nie zapłacą żądanego okupu. Według Amnesty International cena za wolność waha się od 200 do nawet 8 tys. dolarów. Niektórym mimo wszystko udaje się uciec, ale jeden z rozmówców organizacji, przyznał, że był świadkiem śmierci swojego przyjaciela, który próbował wymknąć się przemytnikom.

Gwałty

Przyjechaliśmy do Sabha 29 grudnia 2012 r. około godziny 20.30. Nie wiedzieliśmy, gdzie iść, więc czekaliśmy... aż odbierze nas przyjaciel. Pięciu członków Asma Boys (młodociany gang) zatrzymało się przed nami i siłą wciągnęło mnie i mojego męża do ich samochodu. Zabrali nas daleko za miasto, na pustynię; przywiązali ręce i nogi mojego męża do słupa i zgwałcili mnie na jego oczach. 11 mężczyzn - pięciu, którzy wciągnęli nas do samochodu, i kolejnych sześciu, którzy dołączyli do nich na pustyni. Około południa wysadzili nas w tym samym miejscu, z którego nas porwali. Ukradli nasze pieniądze. Imigrantka z Nigerii; wyjechała z Libii w 2014 r.

Przemoc seksualna dotyka zwłaszcza imigrantek podróżujących bez męskich członków rodziny. Co więcej, gwałty i napaści seksualne mogą je spotkać nie tylko ze strony uzbrojonych bandytów, których aż nadto w upadłym państwie, jakim stała się Libia. AI zebrała relacje świadczące o wykorzystywaniu seksualnym w zamkniętych ośrodkach dla uchodźców.

Dwie Nigeryjki, które były w centrum zatrzymań w Sabrata w grudniu 2014 r., mówiły obrońcom praw człowieka o nagich przeszukaniach przez strażników, gwałtach i pobiciach. "Przychodzili w nocy do naszych pokoi i próbowali z nami spać. Niektóre kobiety zostały zgwałcone. Jedna zaszła w wyniku gwałtu w ciążę" - wyznała jedna z Nigeryjek, mówiąc wprost, że uciekła do Europy, bo zbyt dużo widziała w libijskim areszcie. Ta sama kobieta przyznała, że strażnicy śmiertelnie pobili kobietę w ostatnich miesiącach ciąży.

Chrześcijanie na celowniku

Jestem chrześcijaninem i dlatego do naszego domu przychodzili mężczyźni i atakowali nas. (...) Nie mogłem poskarżyć się policji, bo nas nie lubili. (...) W październiku 2014 r. porwało mnie czterech mężczyzn. (...) Porwali mnie, bo zobaczyli, że mam w kieszeni Biblię. Zabrali ją, tak jak pieniądze i telefon. Zamknęli w jakimś domu i chcieli, by moja rodzina wysłała im pieniądze za moje uwolnienie. Byłem przetrzymywany przez dwa dni. W tym czasie torturowano mnie, bito. Udało mi się uciec w nocy przez okno. Charles, 30-letni Nigeryjczyk; wyjechał z Libii w marcu 2015 r.

Amnesty International poświęca specjalny rozdział w swoim raporcie na ataki na tle religijnym. Bo też przemoc, na którą narażeni są imigranci w Libii, jeszcze bardziej skupia się na chrześcijanach. 30-letni Charles, z którym rozmawiało AI, wyznał, że wsiadł na przemytniczą łódź właśnie z powodu ataków, jakich doświadczył w morskim mieście Zuwara. Wcześniej mieszkał w Trypolisie, z którego uciekł z kolei przed walkami zbrojnych grup.

Chrześcijanie są celami napaści i prześladowań ze strony przemytników, gangów, strażników w centrach dla imigrantów i islamskich ekstremistów. W kwietniu Państwo Islamskie "pochwaliło się" nagraniem egzekucji 30 chrześcijan z Etiopii. Ich rodacy w kraju byli tak samo wściekli na dżihadystów, jak i na własne władze za fatalną sytuację, która zmusza ich do emigracji. Dwa miesiące wcześniej, w lutym, IS zamordowało grupę Koptów. Z kolei miesiąc temu na jednej z przemytniczych łodzi doszło do kłótni między muzułmanami i chrześcijanami - 12 wyznawców Chrystusa wyrzucono do morza.

Bez możliwości rezygnacji

Raport AI przytacza jeszcze wiele innych historii imigrantów. O tym, jak byli zatrudniani przez nieuczciwych Libijczyków, którzy nie chcieli potem im wypłacić obiecanych pieniędzy. I o tym, jak niektórzy przemytnicy traktowali ich jak zwierzęta, gdy już decydowali się na ucieczkę do Europy. W dokumencie można przeczytać, że przemytnicy nawet zagrozili kilku osobom, które chciały zrezygnować z wejścia na pokład niebezpiecznych i przepełnionych łodzi.

Jakiekolwiek będą więc ustalenia UE ws. kryzysu imigrantów, decydenci muszą brać pod uwagę ich sytuację także po drugiej stronie Morza Śródziemnego. Jeśli na północnoafrykańskim wybrzeżu nic się nie zmieni, niewiele będzie w stanie powstrzymać kolejnych desperatów przed wsiadaniem na łodzie płynące w kierunku Europy.

*Wszystkie relacje pochodzą z raportu Amnesty International "'Libya is full of cruelty': Stories of abduction, sexual violence and abuse from migrants and refugees".

Komentarze (173)