Australia wzorem dla Europy? Drastyczna, lecz skuteczna polityka wobec migrantów
W ciągu dwóch ostatnich lat, Australii udało się znacząco ograniczyć problem uchodźców próbujących przedostać się do kraju przez ocean. Coraz więcej osób widzi w tym lekcję dla Europy i jej perypetii z "nieregularnymi migrantami". Ale przyjęcie przez UE drakońskiego modelu z Australii jest mało prawdopodobne.
- Jedynym sposobem na powstrzymanie tych katastrof jest zatrzymanie ludzi, którzy zajmują się przemytem migrantów. Jedyną drogą by to zrobić jest, w rzeczy samej, zatrzymanie tych łodzi - powiedział niedługo po serii tragedii na Morzu Śródziemnym premier Australii Tony Abbott, pouczając europejskich przywódców na temat polityki migracyjnej i oferując im rady oparte na rozwiązaniach przyjętych przez jego rząd - Kraje Europy muszą wprowadzić mocną i stanowczą politykę, by ukrócić przemyt ludzi - nawoływał polityk.
Australijski sukces
Jeśli spojrzeć na statystykę, Abbott rzeczywiście ma się czym chwalić, jeśli chodzi o walkę z przemytem ludzi i ograniczanie liczby śmiertelnie niebezpiecznych podróży przez morze. Jeszcze trzy lata temu, do północnych wybrzeży Australii docierało rocznie nawet do 25 tysięcy "nieregularnych migrantów", a na Pacyfiku regularnie dochodziło do tragedii. W ciągu sześciu lat trwania polityki względnie otwartych granic, na morzu zginęło w ten sposób ponad 800 uchodźców. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W całym zeszłym roku, ryzykownej przeprawy podjęło się jedynie 10 grup uchodźców, liczących łącznie 400 osób. W tym roku będzie ich jeszcze mniej.
Polityka odstraszania
Australia może więc mówić o sukcesie. Biznes przemytniczy został ukrócony, a ludzkie życia ocalone. Problem w tym, jakim kosztem i jakimi metodami osiągnięto ten sukces. Te są, lekko mówiąc, kontrowersyjne. Od 2013 roku australijska polityka względem nieregularnych migrantów opiera się na jednej głównej zasadzie: odstraszania. Rząd w Canberze otwarcie oświadczył , że żaden poszukujący azylu migrant, który podejmie się przeprawy przez ocean, nie może liczyć na przyznanie statusu uchodźcy w Australii. Deklaracji tej towarzyszyły zdecydowanie działania australijskiej marynarki i straży przybrzeżnej, które podwoiły swoje operacje na morzu i przechwytują każdą barkę zmierzającą w stronę australijskich plaż. Znajdujący się tam ludzie nie zostają wówczas transportowani do celu podróży, lecz do odległych, zamkniętych i rygorystycznych ośrodków poza terytorium Australii, głównie na odizolowanej od świata wyspie-republice Nauru oraz w Papui Nowej Gwinei. Tam rozpatruje się ich wnioski o azyl, po czym albo zawraca do
kraju, z którego zaczęli swą morską podróż (zwykle do Indonezji), albo oferuje możliwość przesiedlenia - lecz nie w Australii, a np. w Kambodży.
Mimo swojej skuteczności, ostra polityka australijskich władz spotyka się z wielkimi kontrowersjami, zarówno w kraju jak i na arenie międzynarodowej. Zdaniem krytyków, sposób w jaki rząd w Canberze traktuje migrantów stanowi pogwałcenie praw człowieka i najbardziej fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego dotyczących uchodźców. Chodzi m.in. o warunki panujące w zamkniętych ośrodkach. Według doniesień organizacji broniących praw człowieka, uchodźcy - w tym również dzieci - są regularnie bici, gnębieni, a nawet wykorzystywani seksualnie. Jeszcze większym skandalem w oczach krytyków jest polityka zawracania poszukujących azylu migrantów do krajów, gdzie narażeni są na prześladowania, przemoc i nędzę. Zdaniem organizacji broniących praw uchodźców stanowi to pogwałcenie zasady "non-refoulement", będącej jednym z centralnych przepisów Konwencji ONZ o statusie uchodźców.
Wzór dla Europy?
- Australijskie rozwiązania pozwalające funkcjonariuszom robić co tylko chcą z uchodźcami nigdy nie mogłoby zostać zaakceptowane w Europie, bo jest zupełnie sprzeczne z prawem międzynarodowym i prawem UE - mówi Jane McAdam, profesor prawa na Uniwersytecie Południowej Walii i dyrektor instytutu zajmującego się prawami uchodźców.
- Nasz model, który zakłada przenoszenie tych migrantów do małych wysepek na Pacyfiku i wysyłanie ich potem na małych łodziach w kierunku Indonezji jest niepotrzebnie surowy i ostry - przyznaje z kolei w rozmowie z WP Peter Hughes, ekspert ds. migracji i były podsekretarz w australijskim departamencie ds. imigracji i obywatelstwa.
Mimo to zdaniem Hughesa, Europa mogłaby skorzystać na australijskich doświadczeniach i ogólnym podejściu do radzenia sobie z tym problemem. Chodzi przede wszystkim o system, w którym wnioski o azyl i uznanie statusu uchodźcy rozpatrywane byłyby jeszcze przed podjęciem podróży przez morze.
- Najbardziej sprawiedliwym sposobem, aby wprowadzić tę politykę byłoby wynegocjowanie porozumień z państwami tranzytowymi, by ich wnioski mogły być rozpatrywane na ich terytorium. Ci, którzy zostaliby zakwalifikowani jako uchodźcy, mogliby wówczas zostać przyjęci i przesiedleni - proponuje Hughes. - To zapewniłoby ubiegającym się o rozsądne warunki życia i uniknięto by wówczas potrzeby zamykania ludzi w ośrodkach - dodaje.
Australijskie rozwiązania - a przynajmniej ich część - zostały zauważone w ostatnich dniach przez europejskich polityków. Pomysł utworzenia zamorskich urzędów UE w państwach tranzytowych (takich jak Egipt, Turcja lub Liban) do rozpatrywania wniosków o azyl i status uchodźcy poparł m.in. Dimitris Awramopulos, unijny komisarz ds. migracji i spraw wewnętrznych. Postulat ten, mimo poparcia Niemiec i Francji nie doczeka się jednak prawdopodobnie wcielenia w życie. Odrzuca go brytyjski rząd, według którego ułatwianie legalnych dróg migracji dla ubiegających się o azyl, aby ukrócić przemyt osób jest złym i nieefektywnym pomysłem. Ponadto, taki program zakładałby nowe wspólne unijne podejście do problemu przyjmowania uchodźców, a co za tym idzie - skoordynowane i bardziej równomierny udział poszczególnych państw UE w przyjmowaniu uchodźców. Na to natomiast wiele krajów Unii nie chce się zgodzić. Jest też i inny problem w implementacji australijskich rozwiązań: o ile zdecydowana większość migrantów przybywających
barkami do Australii rzeczywiście ma prawo do bycia uznanym za uchodźców, o tyle wśród tych przeprawiających się przez Morze Śródziemne, są również imigranci ekonomiczni.
Mimo to, eksperci są zdania, że większe otwarcie legalnych dróg do osiedlania się uchodźców w Europie przyczyniłoby się do zmniejszenia ruchu migrantów na Morzu Śródziemnym. Jak zauważa Hughes, ostra polityka Australii wobec ludzi przybywających drogą morską nie oznacza że kraj ten jest zamknięty na przyjęcie uchodźców. Wręcz przeciwnie: Australia jest państwem które - obok Kanady - dobrowolnie przyjęło największą liczbę ludzi w ramach programu przesiedleń uchodźców ONZ. Tego samego nie można powiedzieć o UE. - Europa zaoferowała jedynie 36 tys. miejsc dla milionów ludzi dotkniętych konfliktem w Syrii. Efekt jest taki, że dziesiątki tysięcy zdesperowanych Syryjczyków przybywa potem do Włoch ryzykując życiem przeprawiając się przez morze - mówi McAdam - To nie jest rozsądne i adekwatne podejście do problemu.