Ogródki na Starym Rynku bez telewizorów i z mniejszymi parasolami
- Celem tych zmian jest chyba zniechęcenie ludzi do siadania w ogródkach – mówią o proponowanych zmianach na poznańskim Starym Rynku właściciele mieszczących się tu restauracji. Władze miasta zakazały m.in. telewizorów w ogródkach restauracyjnych.
Już w czasie swojej kampanii wyborczej Jacek Jaśkowiak zapowiadał wielkie zmiany na Starym Rynku, który jego zdaniem obecnie przypomina dzielnicę portową. Chodziło m.in. o kluby go-go, ale na początek prezydent chce uporządkować ogródki gastronomiczne znajdujące się na płycie Starego Rynku.
- Musimy wzorować się na rozwiązaniach z Europy Zachodniej, gdzie ogródki na starówkach są spokojnymi i pięknymi miejscami dla całych rodzin, a nie chaotycznymi powierzchniami reklamowymi – mówi prezydent Jaśkowiak. – Dziś na Starym Rynku mamy hale, a nie ogródki. A dla wyglądu tego miejsca ważne jest, by ogródek był ogródkiem – dodaje.
Już od najbliższego sezonu letniego ogródki mają obowiązywać nowe wytyczne. Parasole mają mieć maksymalnie 3,5 metra średnicy i podobnie jak podesty i ogrodzenia powinny być utrzymane tylko w określonych kolorach tak, aby wszystkie ogródki miały ujednolicony wygląd. Mają też zniknąć wszelkie elementy reklamowe, barki, lodówki, głośniki, a także telewizory, co sprawia, że zniknie tradycja oglądania w ogródkach transmisji meczów Lecha, igrzysk olimpijskich czy piłkarskiego mundialu.
Jak nietrudno się domyślić, takie zmiany nie podobają się właścicielom ogródków.
- Mniejsze parasole to nie tylko dla nas problem, ale także dla klientów – zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Mataczyński, właściciel klubu Sami Swoi. – Nie mieszkamy w Hiszpanii, a taki mały parasol nie będzie chronił przed deszczem. Już sobie wyobrażam, jak klienci uciekają z talerzami do środka klubu, bo zaczęło padać – dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się także pragnąca zachować anonimowość właścicielka dwóch innych mieszczących się na płycie rynku restauracji.
- Nie bardzo rozumiem, czemu te zmiany mają służyć. Przecież to my, właściciele lokali jesteśmy najbardziej zainteresowani dbaniem o odpowiedni wygląd i czystość naszych ogródków, bo bez tego nie mielibyśmy klientów – mówi w rozmowie WP. – My w trakcie niepogody rozwijaliśmy też takie boczne ścianki. Bez nich przy większym wietrze wszystko w ogródku będzie fruwało – dodaje.
Oboje naszych rozmówców za błąd uważa także wprowadzenie zakazu instalowania w ogródkach telewizorów.
- Rozumiem zakaz ustawiania głośników, który mógłby za bardzo hałasować, ale telewizor słychać tylko w samym ogródku – zapewnia Mataczyński. – Sam jestem kibicem i nie zgadzam się z uwagami, że mecze na rynku oglądają hordy pijanych kiboli. Przecież jeśli ktoś by się niewłaściwie zachowywał, to sami byśmy go wyprosili z ogródka - tłumaczy.
- Transmisja meczu to zawsze jakaś dodatkowa atrakcja, która urozmaica wizytę w restauracji. Z tego, co obserwujemy, nikomu niezainteresowanemu meczem, nie przeszkadza, że w tle gra sobie telewizor – dodaje nasza druga rozmówczyni.
Restauratorzy nie mają wątpliwości, że zmiany odbiorą im klientów, a tym samym zmniejszą ich przychody, dlatego oczekują, że miasto zmniejszy im wysokość czynszu. Prezydent Poznania zapewnia, że w tej kwestii jest otwarty na rozmowy, a spotkanie w tej sprawie ma się odbyć jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu.