Oglądalność TVP jest sztucznie zaniżana? Eksperci: to próba zakłamywania rzeczywistości
• Jacek Kurski: mamy gigantyczny problem z mierzeniem oglądalności
• Nasze wyniki mogą być sztucznie zaniżane - dodaje prezes TVP
• Prof. Marek Sokołowski: to próba zakłamywania rzeczywistości
• Prof. Maciej Mrozowski: ktoś, kto rzuca tego typu oskarżenia, jest niepoważny i ośmiesza się w branży
02.03.2016 | aktual.: 02.03.2016 21:16
Gdy na początku stycznia 2016 roku Jacek Kurski został prezesem TVP, od początku zapowiadał, że telewizja publiczna pod jego skrzydłami zamierza postawić na misyjność:
- TVP nie jest od tego, żeby się ścigać ze stacjami komercyjnymi. Odrzucamy zasadę, której hołdowano tutaj przez wiele lat, że tyle misji, ile abonamentu - przekonywał nowy prezes TVP i zapewniał przy tym, że nie boi się spadku oglądalności. - Jestem przekonany, że odwołanie się do tego, co w ludziach najlepsze, szlachetne, wspólnotowe, może się przełożyć na wzrost oglądalności. Nawet jeżeli chwilowo mielibyśmy zanotować spadek, to kierunek misyjności jest słuszny. Trzeba było kiedyś ten zwrot zrobić. Naszą miarą nie może być oglądalność. Naszą miarą musi być realizowanie funkcji misyjności - zapewniał.
Dobra czy kosztowna zmiana?
W ramach dobrych zmian zapowiedziano m.in. powrót na antenę TVP znanych sprzed lat programów: "Pegaza", Teleranka", "Sondy" oraz "Wielkiej Gry". Od początku roku widzowie mogą również oglądać więcej audycji o tematyce patriotycznej. Pierwsze miesiące pod kierownictwem Jacka Kurskiego nie są jednak udane dla sztandarowego programu telewizji publicznej - "Wiadomości", które notują spadek oglądalności.
W wywiadzie udzielonym tygodnikowi "wSieci", prezes TVP przyznał również, że kondycja finansowa telewizji publicznej jest obecnie "zła". Pytany natomiast o wyniki oglądalności odparł:
- Na razie jest nieźle, ale mamy gigantyczny problem z jej mierzeniem. Dziś oglądalność mierzy jedna prywatna firma zagraniczna (Nielsen Audience Measurement - dop. WP), która uznaje, że grupa komercyjna to widzowie w wieku 16-49 lat. Czyli ja już od paru dni się nie łapię. A przecież moja siła nabywcza jest dziś wielokrotnie większa od moich dzieci. Nie mówiąc już, że 20 proc. rynku reklam to leki, co wręcz powinno premiować w targecie grupę senioralną, która jest wierna TVP, a dzieje się odwrotnie. Kto zgodził się na tak absurdalne rozwiązanie, korzystne dla nadawców prywatnych? Mam wątpliwości, czy dane oglądalności są rzetelne. Nasze wyniki mogą być sztucznie zaniżane.
Kontrowersyjna wypowiedź Jacka Kurskiego na temat sztucznego zaniżania oglądalności TVP nie przeszła bez echa w środowisku medioznawców, którzy nie szczędzą słów krytyki pod adresem prezesa telewizji publicznej.
- Gratuluję dobrego samopoczucia prezesowi Jackowi Kurskiemu, zwłaszcza w tak dramatycznej sytuacji, związanej ze spadkiem oglądalności telewizji publicznej. Wystarczy tylko powiedzieć, że sztandarowy program TVP1, jakim są "Wiadomości", w ciągu ostatnich tygodni stracił ok. 400-500 tysięcy widzów. Takie pojęcie jak "sztuczne zaniżanie oglądalności" nie istnieje. To jest nowomowa prezesa TVP, który uważa się za świetnego specjalistę od marketingu politycznego. Można więc powiedzieć, że obecnie zachowuje się jak klasyczny PR-owiec, który odwraca kota ogonem i próbuje zaklinać rzeczywistość - komentuje w rozmowie z WP prof. Marek Sokołowski, medioznawca z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
W podobnym tonie wypowiada się profesor Maciej Mrozowski, który zwraca uwagę, że prezes TVP w swojej wypowiedzi miesza pewne pojęcia. - Telemetria mierzy dokładnie to, co i kto ogląda. Pomiary przeprowadzane są przez specjalne urządzenia i nie ma tam miejsca na dowolność interpretacyjną. Gdyby była, to inne stacje telewizyjne również musiałyby mieć zafałszowane dane i traciłyby na reklamach. Trzeba sobie uświadomić, że chodzi tu o światowy biznes, w którym stawką są miliardy złotych. Ktoś, kto rzuca tego typu oskarżenia, jest niepoważny i ośmiesza się w branży. Inną sprawą jest natomiast przedział, który agencje reklamowe traktują jako grupę komercyjną - tłumaczy WP medioznawca w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej.
W tej kwestii nasz rozmówca zgadza się z Jackiem Kurskim, że należałoby rozszerzyć grupę komercyjną o osoby z przedziału 50-59 lat. - Ona rzeczywiście jest obecnie zaniżona. Siła nabywcza ludzi starszych rośnie i jest znacznie wyższa, niż np. 10 lat temu. Nie jest to jednak fałsz telemetrii, a domów mediowych, które zamawiają reklamy - tłumaczy ekspert.
Zdaniem ekspertów, o ile rozszerzenie przedziału grupy komercyjnej może mieć przełożenie na wpływ pieniędzy z reklam, o tyle nie podniesie znacząco poziomu oglądalności telewizji publicznej.
- Poszerzenie tej grupy może spowodować, że słupki oglądalności nieznacznie pójdą w górę. Jakby jednak nie patrzeć, to odwoływanie się do grupy wiekowej, która pamięta telewizję w czasach PRL jest krokiem w niewłaściwym kierunku. Tonący brzytwy się chwyta i jest to jeden z takich przykładów. W TVP ktoś zapewne wpadł na pomysł, że skoro wyniki oglądalności są dla nas niekorzystne, to może spróbujmy je inaczej zinterpretować. Twardych danych statystycznych nie da się jednak zmienić - komentuje prof. Sokołowski.
Misyjność czy propaganda?
Nasi rozmówcy, pytani o powody spadku oglądalności sztandarowych programów TVP, nie mają wątpliwości, że wpływ na taki obrót spraw miały zamiany, które zaczęto wprowadzać wraz z objęciem przez Jacka Kurskiego fotela prezesa telewizji publicznej.
- Od tego czasu telewizja publiczna głosi ostentacyjne, stronnicze opinie. Skala tego procederu ubliża ludzkiej inteligencji. Przez to, w dobie pluralistycznych mediów, TVP sama wystawia się na krytykę. Ludzie rozkochali się w neutralności i ich to denerwuje. Trzeba przyznać, że wcześniej telewizja publiczna również była stronnicza, ale nie aż tak. Wpływ na spadek oglądalności może mieć również to, że ludzie starsi, którzy stanową dużą część odbiorców TVP, coraz chętniej korzystają z internetu - analizuje prof. Mrozowski.
W podobnym tonie wypowiada się również prof. Sokołowski. - Telewizja publiczna w obecnym kształcie traci oglądalność, gdyż widzowie zaczynają dostrzegać, że programy publicystyczne, to propagandowa tuba rządu, którą próbuje się manipulować opinią publiczną. Przez to TVP traci i będzie traciła na znaczeniu - ocenia medioznawca z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Nasi rozmówcy przyznają, że spadająca oglądalność ma swoje przełożenie na kondycję finansową TVP. Eksperci mają również wątpliwości, czy obecna linia telewizji publicznej jest rzeczywiście realizacją zapowiadanej przez Jacka Kurskiego misyjności.
- Nie jestem przekonany, że Jacek Kurski, który był nazywany politycznym bulterierem, wie, co to jest obiektywizm. On mówiąc o misyjności jest kompletnie niewiarygodny. No chyba, że chodzi o posłannictwo na rzecz swojej partii, to tak. To jest jednak misyjność PiS, ale nie mediów publicznych - kończy prof. Mrozowski.