Ofiara męża, byłego radnego PiS Karolina Piasecka wzięła udział w kontrowersyjnej reklamie. Wyjaśnia dlaczego
Otrzymywała dużo wsparcia od internautów, kiedy walczyła w sądzie z mężem, byłym radnym PiS, który się nad nią znęcał. Teraz Karolina Piasecka jest krytykowana za udział w reklamie rajstop, w której pozowała w pończochach i rozmazanym makijażu, ucharakteryzowana na ofiarę pobicia. - Nie było innej drogi - mówi WP.
Anna Kozińska, Wirtualna Polska: Widziała pani komentarze internautów o reklamie, w której pani wystąpiła?
Karolina Piasecka: Tak. Jestem świadoma tego, że zawsze jest dobre słowo i złe słowo. Uczestnicząc w kampanii społecznej, wiedziałam, że nie wszystkie komentarze będą pozytywne.
Wahała się pani, czy wziąć udział w reklamie?
Trochę się zastanawiałam. Trudno powiedzieć, czy kilka dni to dużo. Miałam różne myśli.
Mimo to wzięła pani w niej udział.
Właścicielka firmy Adrian mówiła, że zaprasza mnie do kampanii społecznej. Zapoznałam się z poprzednimi, zauważyłam, że pani Małgorzata jest bezkompromisowa i podejmuje bardzo trudne tematy społeczne. A temat przemocy domowej jest trudnym tematem. Ofiary cały czas boją się mówić o tym, co przechodzą. Chciałam dotrzeć do tych kobiet, które nie odważyły się poszukać pomocy, powiedzieć otoczeniu.
Hasło "Walcz o siebie, ja to zrobiłam!" daje nadzieję. Może ktoś po tej kampanii zainteresuje się moją historią i nabierze odwagi. Chciałam pokazać, że nawet jeśli jest bardzo beznadziejnie, można walczyć i tę walkę wygrać. Ale potrzebne jest wsparcie.
A widziała pani poprzednie reklamy? Na przykład billboard, na którym kuso ubrana kobieta leży na trumnie, a obok widnieje cytat z ks. Twardowskiego "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"?
Sama treść cytatu jest dla mnie bardzo piękna. Ksiądz Twardowski przypomina najpiękniejszą rzecz - żeby miłować ludzi. Cytat wzbudza we mnie pozytywne emocje. W przeszłości śpiewałam piosenkę, znam melodię do tego tekstu.
A zdjęcia pokazywało bardzo dosadnie, że strata bliskiej osoby dotyczy zarówno dojrzałych ludzi, jak i młodych. Od właścicielki firmy dowiedziałam się, że ta osoba ze zdjęcia też straciła kogoś bliskiego. Cenię panią Małgorzatę za to, że te osoby są prawdziwe.
Pojawiły się opinie, że reklama jest parodią tragedii. Pozowała pani, została ucharakteryzowana.
Zgadza się, minęły trzy lata, jestem odseparowana od byłego męża, żyję innym życiem, w szczęściu i radości. To drastyczne zdjęcie pokazuje to, jak wyglądałam. Nie chodziłam w worku pokutnym, byłam normalną kobietą, aktywną zawodowo, matką, żoną, która niestety była poniewierana.
Jak zniosła pani sesję?
Musiałam wrócić myślami do tego, co było kiedyś. Na szczęście sesja nie trwała długo, a wokół byli życzliwi ludzie, więc było łatwiej. Nie było innej drogi niż przypomnienie obrazu tragedii i przemocy, żeby trafić do większej liczby kobiet. Wiedziałam, że jeśli to będzie obraz uśmiechniętej osoby, to tak nie będzie. Taka charakteryzacja była potrzebna.
Posługuję się słowem "reklama", a nie "kampania", bo firma sprzedaje rajstopy.
- Nie wiem, jakie właścicielka ma dalsze plany w związku z tą kampanią. Ja mogę powiedzieć jedynie, że cześć zysków chcę przekazać na pomoc kobietom. Najszybciej przychodzi mi do głowy telefon zaufania. Oczywiście to kropla w morzu potrzeb. Biorąc udział w tej kampanii, nie myślałam kompletnie o pieniądzach, ale o tym, że mogę dotrzeć do kobiet. To było moim największym motorem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl